Opowieść wielkanocna
Data: 23.03.2024,
Kategorie:
Pierwszy raz
Nastolatki
historia,
wieś,
Autor: MrHyde
... własne, albo brata. Oczywiście, domyślał się, od kogo rodziła tę oraz kolejne dwie córki, ale nie był ani zazdrosny, ani nieszczęśliwy z powodu formalnej niewierności żony.
Syn Zuzki – ów owoc Lanego Poniedziałku, poznał swego prawdziwego ojca w wieku lat dwudziestu jeden, na swym własnym weselu. Dokładnie tego dnia wynajętą furmanką przybył do wsi dziwny człowiek, krępej budowy ciała, o skupionym spojrzeniu, wyprostowany w plecach, dumny, mówiący mało lecz zdecydowanie, z obco brzmiącym, silnym „ruskim” akcentem, ubrany „po pańsku”, ale inaczej niż się nosili polscy ziemianie w bliskiej okolicy i mieszkańcy miasteczka, niezależnie od wyznawanej wiary, zagranicznie. Mianował się pan Anatol Łowicki, emerytowany praporszczyk imperatorskiej armii Jego Cesarskiej Mości. Nieproszony zjawił się na imprezie weselnej. Podczas powitania gości chlebem-solą, skromnie stanął z boku, w ostatnim rzędzie, daleko od najdostojniejszych uczestników tych hucznych godów, w miejscu przeznaczonym dla żebraków. Czekał cierpliwie, aż zostanie rozpoznany przez rodzonego brata.
Jako pierwsza rozpoznała go Zuza. Uradowana nieziemsko, kobieta od razu pobiegła po syna. Z policzkami zlanymi strugami łez szczęścia, przedstawiła sobie nawzajem dwóch najważniejszych mężczyzn swojego życia. Ach, co to było za spotkanie! Kiedy ...
... goście pili, jedli i tańcowali, oni zasiedli we troje na progu drzwi domu, w którym wszystko się zaczęło. Rozmawiali tam do białego rana, od czasu do czasu robiąc krótkie przerwy na obowiązkowy taniec młodego z młodą. W pewnym momencie dołączli do nich Bolek - lekko pijany, Hanka, Danuśka, ksiądz Andrzej oraz Elka. Wtedy właśnie, podczas nocnej weselnej rozmowy, powstała niniejsza opowieść, ze złożenia relacji wszystkich jej uczestników, by pan młody wiedział dokładnie, z czego wyrósł, by zawsze był świadom swoich korzeni.
Od tamtej pory, historia ta przekazywana jest z ojca na syna, opowiadana w całości i we fragmentach, najpierw podczas imprezy weselnej i poprawin, a potem na marginesie wszystkich innych spotkań rodzinnych, kiedy to, odchodząc na bok i na chwilę odłączając się od reszty biesiadników, ojciec i syn rozmawiają po męsku. Tak to już trwa od wielu pokoleń, w Paryżu, Montrealu, Hong Kongu i na nowojorskim Manhattanie, i dzięki temu powtarzaniu, opowieść ta jeszcze długo nie zginie. Tylko, co najwyżej, jej język może być odmienny od tego, w jakim została usłyszana po raz pierwszy w zamierzchłym dziewiętnastym wieku - Dziś, obok polskiego, rozbrzmiewa ona po niemiecku, włosku, francusku, rosyjsku, angielsku i w kantońskiej odmianie języka chińskiego – oraz odcień skóry potomków Tolka i Zuzy.