Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 23.03.2024,
Kategorie:
Romantyczne
służąca,
mezalians,
Zdrada
Lesbijki
Autor: Agnessa Novvak
... z samego rana pomachałam Zdzichowi przed nosem gołym tyłeczkiem i zwierzyłam się, że w pobliskiej hali targowej widziałam takie ładniutkie szlafroczki w japońskie wzorki. I gdyby akurat przejeżdżał w pobliżu, to… o, nie! Czy mu się to podobało, czy nie, musiał przejeżdżać i znaleźć to konkretne stoisko z tym konkretnym towarem! I żadne inne!
Przy czym nie, zdecydowanie nie planowałam dokończyć z Anielą tego, co zaczęłyśmy w czasie przymiarek sukni! Wręcz przeciwnie – chciałam z nią po prostu usiąść i porozmawiać. Spokojnie, bez niepotrzebnych pretensji czy oskarżeń i przede wszystkim szczerze. Nawet gdyby bolało. I to bardzo. Zdawałam sobie sprawę, że ani łatwa, ani specjalnie przyjemna owa dyskusja nie będzie. Miałyśmy sobie do powiedzenia zdecydowanie zbyt wiele zbyt ważnych spraw, by wszystko miało bezboleśnie rozejść się po kościach.
Aniela, gdy zobaczyła mnie w progu, wcale nie ukrywała zaskoczenia, a na wieść, że nie będzie sprzątać, aż się wzdrygnęła. Wyjaśniłam jej szybko, że wcale nie mam nie wiadomo jak niecnych planów, po czym zaprosiłam do salonu na kolejne ciasto, kawę i… tym razem ani kropli alkoholu! A gdy już usiadłyśmy, powoli zaczęłam wszystko opowiadać.
Zgodnie z przewidywaniami, nie było to dla mnie wcale proste. Chwilami musiałam przerwać wątek by zaczerpnąć oddechu, lecz mimo wszystko z każdym kolejnym zdaniem było mi lżej na duchu. Do tego stopnia, że na koniec skwitowałam wszystko żarcikiem, że gdybym była mężczyzną, to na pewno nie poddałabym ...
... się tak łatwo! Była to jednak dopiero połowa tego, co sobie zaplanowałam, więc płynnie przeszłam do wypytywania Anieli o jej sprawy rodzinne. Zgodnie z tym, czego się spodziewałam, niespecjalnie chciała o tym mówić, jednak ostatecznie wywiedziałam się aż nadto. I wcale nie nastroiło mnie to pozytywnie.
Dlatego też, ignorując wszelkie protesty, podałam Anieli suknię, która najlepiej wówczas na niej leżała – a dla mnie po prawdzie i tak była zbyt długa i wąska – i oznajmiłam, że od tej chwili należy do niej. Bo tak. Bo taki miałam kaprys. Bo chciałam zagłuszyć resztki wyrzutów sumienia, a jednocześnie chociaż trochę pomóc kobiecie, która zdecydowanie nie zasłużyła na taki los. Następnie położyłam na stole pasujące do sukienki srebrne kolczyki i wisiorek, jako mój prezent pod choinkę dla niej, oraz wielką puszkę oryginalnych wedlowskich czekoladek dla dzieci. A na koniec wręczyłam czek na okaziciela, który mogła spieniężyć i wydać wedle uznania, oraz oznajmiłam, że ma to wszystko przyjąć bez gadania! Bo ja nie, to osobiście się do niej wybiorę i zostawię podarki choćby pod drzwiami!
Po tej deklaracji Aniela patrzyła dłuższą chwilę na zastawiony podarkami stół, potem na mnie, aż wreszcie stwierdziła, że dobrze, zgadza się, ale nie chce niczego za darmo! I teraz będzie do mnie przychodziła poza harmonogramem, aż do chwili gdy spłaci dług! A następnym razem zamiast krępujących prezentów wolałaby raczej, bym poleciła ją swoim znajomym jako pewną, uczciwą i robotną pracownicę. ...