Uklad, cz. 5.
Data: 31.10.2019,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Tomnick
... się, kiedy miał dużą przewagę nade mną i zanosiło się na perswazję – ale przecież oni nie są małżeństwem. Nawet nie są parą – pokręcił głową. – Ot, znajomi razem wybrali się na ekscytujące wczasy, zapewne nie informując o tym współmałżonków. Dużo zabawy, seksu, to ich cel. Para zdeklarowanych swingersów. I tyle.
– A skąd ta informacja?! – tonacją głosu zdradzałam irytację jego obszerną wiedzą.
– Już mówiłem, zgadaliśmy się. Stefan przy alkoholu zaproponował większy seks-układ paru osobom i wyjaśnił nam relację z Renią. W rezultacie... Jeżeli ktoś chce, może z niej skorzystać. Naturalnie, za jej zgodą – podniósł wskazujący palec. – I wtedy odmówiłem naszego udziału w seksie grupowym – zaznaczył stanowczym tonem.
– Chociaż tyle pożytku z ciebie – westchnęłam. – Ale wiesz, żona Kacpra wcale nie jest lepsza. Wczoraj zabawiała się z kilkoma panami – już szłam na całość.
– Tak, słyszałem... – uśmiechnięty Jurek kiwał głową.
– Skąd? Gdzie? – ręce mi opadły.
– No, Stefek się chwalił – wzruszył ramionami. – Ale jej Kacper nic nie wie i tak ma pozostać! – spojrzał na mnie.
Z powagą kiwnęłam głową, patrząc na męża.
– Obiecuję – przyrzekłam.
– A, właśnie. Kochanie, dzisiaj jadę z Kacprem po te wędzone ryby, to wtedy nie odwiedzaj Reni. Ona i Stefan znowu szykują zbiorową imprezę. I Kinga też tam będzie! Swoją drogą, dziewczyna ma potrzeby... – z uśmiechem pokręcił głową. Chwilę później już spoważniał. – Ze względu na nią prosili, żebym nie spieszył się z ...
... powrotem z zakupów, więc obiecałem wrócić po dwóch godzinach.
– Jasne...
– Nie będziesz się nudzić? A może chcesz jechać z nami? Nam będzie raźniej.
– Nie, dzięki. Na pewno znajdę coś interesującego.
Kiedy po długim spacerze wracaliśmy do ośrodka, na jednej z ławeczek siedział Kacper z żoną i jakąś blondwłosą pięknością. Była ubrana w różowy tiszert i dżinsowe szorty. Na stopach lśniły czerwone szpilki. W końcu zobaczyłam twarz, chociaż teraz to już nie było konieczne.
– Kacper zaliczył blondwłosą własność Czarka – szepnęłam do męża.
– Ciekawe, czy pochwalił się żonie? – odszepnął Jurek. – Ja bym się pochwalił!
– No, na pewno... – mruknęłam i pacnęłam go w potylicę.
W odpowiedzi tylko głupio się zaśmiał.
#
– Jak on to zrobił?
To pytanie jeszcze długo będzie zaprzątać moją głowę. Wracali z wędkowania i Jurek tak niefortunnie wysiadał z łódki, że trafił nogą do wody, a nie na pomost. Za to w pomost trafił głową... Po raz pierwszy zachciało mu się wysiadać na pomoście, dotychczas zwyczajnie podpływali do brzegu. Jurek zwykle brnął w wodzie po kostki ze złowionymi rybami i tyle. Chciał wysiąść jak hrabia, postawić suchą nogę na pomoście, no to ma! Z wody wyciągali go nieprzytomnego. Też im nie szło, bo pan Edek ma swoje lata i siły już nie te. Jurek, w roli nieprzytomnego worka, ratującym też nie ułatwiał pracy.
Jakim cudem nie wybił sobie zębów, gdy trzasnął głową w pomost, to nigdy nie pojmę... Na sygnale pojechał do szpitala i został na ...