1. Dług (I)


    Data: 02.04.2024, Autor: blackjack

    ... szyję to on miał.Opalony, krótko ostrzyżony, o kwadratowej szczęce i zakrzywionym nosie. Poza tym miał tak intensywnie niebieskie oczy, że widać to było nawet w panującym tu półmroku. I nagle Wiktoria przytuliła się do niego, niczym przerażone, szukające otuchy dziecko. Ze względu na różnicę wzrostu nosem zaryła prawie w twardy niczym kamień brzuch, ale w tej chwili było jej wszystko jedno.
    
    – Cholera! – zaklął jej wybawiciel. – Gdzie znalazłeś tego kurczaka?
    
    – Nie jestem kurczakiem – oświadczyła, podnosząc głowę i patrząc na niego z wyrzutem. Zdziwiło ją, że wyglądał na rozbawionego.
    
    – Jesteś. Żółciutkim, milusim kurczaczkiem, którego mój niespełna rozumu brat, usiłował oskubać na kolację.
    
    Milusim kurczaczkiem? Sapnęła z oburzenia. Od razu pojawiła się złość. Jak on śmie?
    
    – To, że jesteś większy, nie oznacza, że… – zająknęła się. Chciała powiedzieć silniejszy, ale trochę głupio by to zabrzmiało. Jasne, że był. Z kolei gdyby zaczęła o inteligencji, jeszcze uraziłaby uczucia tego prymitywa i co wtedy?
    
    – Że co?
    
    – Nieważne – mruknęła, odsuwając się.
    
    – Przyszła spłacić dług brata, ale bez kasy.
    
    – Oj, niedobrze – powiedział nowo przybyły i wygodnie rozsiadł się na kanapie. – Każdy dzień zwłoki, to nowe odsetki.
    
    – A on kazał mi… kazał… Chciał zmusić do seksu oralnego – oznajmiła spuszczając głowę i udając, że poprawia ubranie. Wolała, by nie zauważyli rumieńca na jej twarzy.
    
    – Tak powiedział? – Mateusz, bo przecież musiał mieć tak na imię, wybuchnął ...
    ... śmiechem. – Niemożliwe!
    
    – Użył innych, bardziej wulgarnych słów – tym razem spojrzała na niego z gniewem. Pal licho rumieniec. –To prymityw i…
    
    – Ja jej kurwa przyleję! – Artur zerwałby się z miejsca, gdyby nie ramię brata, hamujące jego zapędy.
    
    – Spokojnie. A ty siadaj kurczaku. Pogadamy.
    
    Posłusznie zajęła miejsce, dumnie zadzierając podbródek i starając się wyglądać godnie i dystyngowanie. Niech wiedzą, z kim mają do czynienia.
    
    – W poniedziałek mówisz? Nie wiem, nie wiem. Jak ci darujemy, to zepsujemy sobie opinię.
    
    – Jaką opinię? – spytała poirytowana. – To bandycki interes i iście krwiożercze odsetki. Poza tym nielegalny – dokończyła z triumfem.
    
    – Widzisz? – Artur spojrzał na brata z satysfakcją. – Trzeba nauczyć dziwkę moresu!
    
    – Nie jestem dziwką!
    
    – Jesteś taką…
    
    – Spokój! – Mateusz wygrzebał z kieszeni papierosy i zapalił jednego. – Nikogo nie zmuszamy, by od nas pożyczał. Robią to tylko desperaci i idioci. Do której kategorii zaliczasz brata?
    
    – Jest idiotą – potwierdziła krótko.
    
    – Szczera dziewczynka. Zrobimy tak. Zgodzę się na forsę pojutrze, ale nie za darmo.
    
    – Nie mam więcej – szepnęła Wiktoria. – Zresztą i tak brakuje mi jednego tysiąca.
    
    – Będzie obciąganko! Zrobisz loda całej ekipie za tego tysiaka. – Artur aż zatarł dłonie.
    
    – Uspokój się. Ty też ani słowa – zwrócił się do czerwonej z oburzenia Wiktorii. – Masz szczęście, bo potrzebuję przysługi. W przyszłą sobotę.
    
    – Jakiej? – spytała nieufnie. – Seks odpada. Nie zadaję ...
«12...6789»