1. Act


    Data: 06.04.2024, Kategorie: postapo, Lesbijki Autor: Vaxen van Qualn'ryne

    ... wnętrzu.
    
    - A może najpierw je przelecimy...? - padło zdanie gdzieś na zewnątrz. Laura i Nessa spojrzały najpierw na siebie, potem na ścianę ich więzienia, zza której to zdanie padło.
    
    - Żartujesz?! Szef nas zajebie! Mają być nietk... - jego zdanie zostało urwane, zaś powietrze przeszył cichy świst. I po raz drugi. I trzeci. O ziemię gruchnęły z impetem trzy ciężkie przedmioty. Ciała gangerów bezszelestnie niemal zabite..
    
    Dookoła nagle rozpętało się piekło. Szybujące z śmiertelną prędkością pociski przecinały powietrze w obie strony. Dziewczyny zamknięte w pudle słyszały krzyki, rozkazy, jęki bólu i uderzenia kul i ciał pokonanych. Huk wystrzałów ogłuszył przyjaciółki, które uznały, że znalazły się chyba w samym centrum wojny gangów.
    
    Po kilku chwilach wszystko umilkło, zaś wieko skrzyni, które teraz było jej ścianą, zostało wyrwane. W oślepiającym blasku słońca stała Justine z wyciągniętą w stronę więźniarek dłonią. Ściskała w niej ciuchy Laury i Nessy.
    
    - Czegoś zapomniałyście - wysyczała z dezaprobatą rzucając ubrania na ich kolana. Za fioletowowłosą stał ubrany w ciemny płaszcz poplamiony świeżą krwią ksiądz, odwrócony plecami do nagich blondynki i łuczniczki. Reszta ekipy znajdowała się obok niego, również starając się nie patrzeć na towarzyszki i skupić się na przeszukiwaniu ciał poległych za czymś użytecznym. Gitarzystka i rudowłosa zaczęły się ubierać, Laura zaś wyciągnęła ze swojego plecaka podanego przez punkówę nową parę bielizny, bowiem poprzednia ...
    ... została przez kochankę rozcięta.
    
    Wraz z nastaniem wieczora grupa wsiadła do pojazdów, natomiast Loki na konia, i ruszyła na zachód, gdzie spodziewali się nieco zarobić.
    
    ***
    
    - Znowu my na rekonesans?! - oburzyła się po raz kolejny wojowniczka, jej kolejny już protest był jednak niestety bezcelowy, bowiem od dobrego pół dnia wędrowały w kierunku ruin jakiegoś większego miasteczka, nad którym górował zniszczony apartamentowiec, niegdyś zapewne był drapaczem chmur, obecnie jednak wszystkie przeszklone ściany zostały zbite, zaś dużo więcej niż połowa pięter zniknęła.
    
    W ciągu niecałej godziny dotarły pod wieżowiec. Jednocześnie na siebie spojrzały i bez słowa ruszyły w górę schodów. Wiadomym było, że szyby windy będą zniszczone albo zawalone, nawet więc tego nie sprawdzały. Od razu skierowały się na schody przeciwpożarowe.
    
    Zmachane dostały się na obecny szczyt oznaczony niegdysiejszym numerkiem czterdzieści trzy. Tutaj już nie było sufitu, wyłącznie resztki zburzonych ścian. Pod jedną z takowych położyły plecaki, broń i zbliżyły się do krawędzi budowli, gdzie zapewne kiedyś znajdowały się wzmocnione szyby. Stąd było doskonale widać całą okolicę. Nie zobaczyły jednak żadnego zagrożenia, ani od człowieka, mutanta, ani maszyny. Nes i Melody wróciły do swoich rzeczy i usiadły zmęczone.
    
    Umówili się z resztą ekipy, że zaczekają tutaj na nich. Miały więc co najmniej czas do następnego poranka. Ponad pół dnia i całą noc spokoju. Wokalistka nie zamierzała marnować tego ...