1. Pamiętnik Marty (I)


    Data: 11.05.2024, Kategorie: Podglądanie pończochy, Brutalny sex Autor: historyczka

    ... Chyba tak… może mówią na nas – “suczki”?
    
    Pewnego dnia chłopcy nabrali na tyle odwagi, że zbliżyli się do brzegu podczas naszej kąpieli. Początkowo nadal pluskałyśmy się, udając, że ich nie dostrzegamy. Jednak gdy stanęli nad samym brzegiem, obie jednocześnie zaczęłyśmy piszczeć.
    
    Gówniarze tylko śmiali się z nas, widząc jak zasłaniałyśmy dłońmi nasze biusty.
    
    - Chyba dziewczyny zapomniałyście staników?!
    
    - Wy bezwstydni podglądacze! – niemal z płaczem biadoliła Beata.
    
    - Czy majteczek też zapomniałyście?
    
    Dziwnie ekscytowała mnie ta sytuacja.
    
    - Chłopcy, tak nie można – żalośliwie skarżyłam się, otulając dłońmi piersi. Byłam przekonana, że w ten sposób podniecę chłopców jeszcze bardziej, a to mnie rajcowało. W dziwny sposób rajcowało, jak cholera.
    
    - Jak możecie podglądać nas, gdy jesteśmy nagie!
    
    Ale oni śmieli się i droczyli.
    
    - Możemy do was wskoczyć i umyć wam plecki!
    
    - Albo cycki – zapiszczał najmniejszy z nich.
    
    Byłyśmy nieco zatrwożone, nie wiedziałyśmy, czy przypadkiem, będąc pod wpływem wysączonych browarów, nie przyjdzie im do głowy zrobienie nam jakiegoś psikusa. Dlatego, nieco bardziej przestraszona niż ja, Beatka, zakrzyknęła:
    
    - Idźcie sobie stąd, albo zgłosimy, że nas molestujecie!
    
    Chłopcy może trochę się przestraszyli i nie próbowali do nas wskoczyć, ale za to zaczęli szukać naszych ubrań.
    
    Przeraziło nas to nie na żarty.
    
    - Co jeśli znajdą nasze ciuchy! – panikowała Beti – zabiorą je… i co wtedy zrobimy?! Będziemy wracały ...
    ... zupełnie nagie?! Boże!
    
    - A co jeśli zechcą nas wziąć na przetrzymanie i nie pójdą sobie stąd? – zatrwożyłam się, wyobrażając sobie taką sytuację.
    
    Nagle okrzyki radości zawiastowały, że młodzieńcy znaleźli nasze ubrania.
    
    - Są dwie spódnice! I bielizna!
    
    Ten najmniejszy, ryżawy, wymachiwał moją spódniczką jak chorągwią. Jak zdobycznym sztandarem.
    
    - Znaleźlismy, znaleźliśmy kiecki! I cyckonosze! Należy nam się znaleźne!
    
    Obie, niezmiennie trzymając się za piersi, wpatrywałyśmy się w obraz – jak nasze spódnice i staniki fruwają wysoko.
    
    - Chodźcie dziewuszki do nas, to wam oddamy! Cha cha cha!
    
    Popatrzyłam na Beatę. Miała bladą twarz. Zakrzyknęła:
    
    - Niedoczekanie wasze! Chcielibyście!
    
    A do mnie dodała:
    
    - Marta… kuźwa… co robimy?!
    
    - No przecież nie wyjdziemy do nich gołe…
    
    Ale pomyślałam sobie, że to byłoby bardzo ekscytujące – ponegocjować z nimi.
    
    - Chłopcy… – mówiłam łamiącym się głosem – dogadajmy się jakoś…
    
    - Ale my chcemy się dogadać. Niczego nie chcemy. Przyjdźcie to oddamy wam i spódniczki i majtki… Cha cha cha!
    
    - Ale może… – ciągnęłam nie zrażając się – może w jakiś sposób będziemy mogły wam się zrewanżować…
    
    - Czekamy w naszym namiocie! – Byli bzelitośni. – Zgadnijcie jakie znaleźne musicie nam zapłacić!? I to w naturze!
    
    Zadrżałyśmy. Już widziałyśmy obraz, jak to musimy wracać kompletnie nagie! Osłaniając sobie biusty i łona… Ogarnęło nas okropne przerażenie.
    
    Beata była zła, w jej oczach pojawiły się łzy. Jednak nie była z ...
«12...456...9»