1. Pamiętnik Marty (I)


    Data: 11.05.2024, Kategorie: Podglądanie pończochy, Brutalny sex Autor: historyczka

    ... wypłacić znaleźne!
    
    - Co wy sobie wyobrażacie! – Oburzała się Beti. – Jakież to niby znaleźne?! – Dopytywałam się.
    
    - A, to dowiecie się dopiero w środku!
    
    Moja przyjaciółka stanowczo odmówiła. Ale mnie zżerała ciekawość, co takiego od nas zażądają. Typowa babska ciekawość. “Co to może być? A może przeszarżują? Może będą dopominać się czegoś wielce niestosownego? Na przykład zechcą, żebyśmy im… wzięły do buzi?! Nie… no, do czegoś takiego się nie posuną! A jeśli? Jeśli tak, to czyż nie ciekawym byłoby usłyszeć, w jaki sposób zaproponują, żebyśmy im zrobiły dobrze ustami?! Stanowczo chciałabym to usłyszeć...”
    
    Mimo, że powstrzymywana przez Beatę, weszłam do środka. Patrzyłam gówniarzom prosto w oczy.
    
    - Ojej! – Udałam jeszcze większe oburzenie niż rzeczywiście mnie ogarnęło. – Jak tak możecie!
    
    Jednocześnie poczułam falę podniecenia, jaka się przeze mnie przelała, na myśl o ich bezczelnej propozycji. Jeszcze bardziej się nakręciłam, wyobrażając sobie, że rozpinam przed nimi bluzkę i pokazuję biust opięty różowym, koronkowym stanikiem. Że pokazuję to tuż przed ich oczami…
    
    - A możemy… może spodobał nam się wasz gust. Nosicie pod spódniczkami i bluzeczkami przeseksowne fatałaszki!
    
    Trochę zawstydziłam się. Ale wkrótce zripostowałam.
    
    - A co, jeśli nie mamy na sobie bielizny?
    
    - Macie, macie. Widzę przecież ramiączko stanika. A jak nie macie pod kieckami? Przypominam, że widzieliśmy was już bez bielizny…
    
    Jeszcze bardziej się zmieszałam. Przypomniałam sobie, ...
    ... jak niedawno ogladali mnie, jak biegnę, majtając gołymi cyckami…
    
    O dziwo, tak mnie to podniecało, że miałam przemożną ochotę, ale to przemożną, rzeczywiście zadrzeć przed nimi spódnicę.
    
    Kolejny mój fetysz, czy raczej słabostka, to fakt, iż uwielbiam się bać. Już jako mała dziewczynka kochałam horrory.
    
    Podobnie ubóstwiałam wyobrażać sobie, że elegancko ubrana, w szpileczkach i minispódniczce, przemierzam jakąś okrutnie niebezpieczną dzielnicę. Ciarki przechodzą mi po plecach, bo czuję, że lada moment stukot moich szpilek zwabi jakichś meneli, obwiesi, czy jakiekolwiek podejrzane typy. Oczywiście na tych wysokich obcasikach i w obcisłej kiecce, nie mam najmniejszych szans uciec… wpadnę jak nic w ich plugawe łapska…
    
    Ten strach tak mnie podnieca. Przecież będę zdana na ich łaskę i niełaskę… Ich wszędobylskie, robociarskie ręce chwycą mnie krzepko i już nie wypuszczą, dopóki się mną nie nasycą. Bluzeczka ani staniczek nie ochronią mojego biustu… podobnie jak spódniczka i majteczki – mojej różyczki… Zrobią ze mną co zechcą.
    
    Wymacają mnie…
    
    Wyobracają mnie i to ostro… Moje prośby i błagania, tylko będą ich nakręcać…
    
    Właśnie dlatego, że podniecało mnie niebezpieczeństwo, jako lokalna dziennikarka chciałam napisać materiał o więzieniu.
    
    Pensjonariusze tego przybytku o dziwo zgodzili się na spotkanie z dziennikarką. Łypali na mnie złowrogo oczami, ale… nie za bardzo chcieli opowiadać. W końcu, jeden z nich, jakby ich lider, zapowiedział mi:
    
    - Coś za coś. My coś ...
«12...6789»