1. Kursant


    Data: 21.05.2024, Kategorie: seks, humor, Autor: Torment

    ... instrukcji obsługi mojej pralki. Powiem wam jedno. Dobrze, że nie mam problemów z ciśnieniem, bo inaczej pikawa by mi pękła, jak termometr rtęciowy na podłodze. Ludzie, efekt był taki, że moja kobieta trzy razy mnie wykorzystała i wypompowała. Ja już fizycznie siły nie miałem, a moja pała, stała tak jak stała. Teraz miałem podobnie. Od dobrej godziny mój penis, prężył się niczym paw, jakby chciał powiedzieć "Jestem największą dumą Alana". No dumą to on był, pewnie, tylko dlaczego przez tę dumę, krew mi z mózgu zaczęła odpływać? Matulu, żeby tylko Nina nie chciała piątki wrzucić! No przecież tak się kurwa nie da! Jak w końcu nie umoczę i nie bzyknę jej szparki, to mi jakiś kurek pęknie i zejdzie ze mnie ciśnienie, jak z balonika na odpuście!
    
    Po kolejnym skrzyżowaniu, oczom mym ukazała się tabliczka "ul. Mokra". Eldorado! Odezwał się głos w mojej głowie. Z największą ostrożnością zjechałem na teren nieczynnej fabryki. A wiecie, że zanim ta fabryka padła, to robili tu kondomy? Jak gówniarz byłem, to krążyła legenda, że na końcu linii produkcyjnej siedzi stara baba, prawdopodobnie zakonnica, która igłą robi dziurki w gumkach. Patrzcie jak kościół, wykończył gumiarski interes. Za to prężnie zaczęła w tym czasie działać pobliska drukarnia - czyżby zaczęli drukować kalendarzyki menstruacyjne?
    
    Nina puściła uścisk, jej palce z cielistej bieli, zaczęły nabierać kolorów.
    
    - Okej, połowę zaliczyłeś, teraz czas na drugą połowę. - Rozpięła pasy i wysiadła z samochodu. Zrobiłem to ...
    ... samo. To znaczy, prawie rozpiąłem, bo jak mnie ta cholerna klamerka od pasów w członka uderzyła, to myślałem, że się popłaczę z bólu. Życiowego nieudacznika ciąg dalszy...
    
    Nina pobiegła w kierunku najbliższego zadaszenia, ukrytego przed wzrokiem ewentualnych gapiów na ulicy. Miałem na tyle przyzwoitości, żeby schować mojego obolałego od sprzączki zaskrońca w spodniach i pobiegłem w jej kierunku. Nina bez słowa oparła się o drzwi stróżówki, powinęła spódniczkę i rzekła:
    
    - Bierzesz ogierze, masz okazję zrealizować swoje fantazje. - Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Jej krągłe, jedwabiste pośladki uśmiechały się do mnie. Czarne stringi wołały "zerwij mnie", a pończochy w pełnej klasie, dodawały całości pikanterii. Raj po raz wtóry! W tej jednej konkretnej chwili uznałem, że nie ma sensu się bawić w grę wstępną. Ogólny zarys sytuacji wskazywał, że Nina wcale nie jest zainteresowana, rozpalaniem jej zmysłów. Jej zależy na bezczelnym rżnięciu! Mój atawistyczny charakter, przejął inicjatywę. Ostatnim zrywem rozsądku, wydobyłem zaskrońca z rozporka, odziałem go w lateks (czy ta gumka przypadkiem nie była wyrobu lokalnego?) i zapakowałem bez pardonu w jej wilgotne i nader przyjemne wnętrze. Nina jęknęła. Matko kochana, jakież to było przyjemne. W tej chwili ruch, po ruchu zanurzałem się tej przepięknej i mokrej cipce, która należała do kobiety wyłonionej z moich marzeń. Nina cicho jęczała, raz po razie słyszałem, jak jej oddech przyspiesza. Mój kutas poruszał się rytmicznie, ...