1. Kursant


    Data: 21.05.2024, Kategorie: seks, humor, Autor: Torment

    ... wypychając z niej kolejne porcje soków. Straciłem świadomość. Niczym w letargu zatraciłem się tym transie. Nie miałem świadomości niczego, co się działo dookoła. Liczyła się dla mnie tylko przyjemność tego, co robię. Mój kutas z największą dokładnością odwzorowywał jej wnętrze. Czułem każdą część jej mokrej muszelki. Prześlizgiwał się pomiędzy jej wargami, niczym żmija w trawie. Nina też miała w sobie coś z gada. Niczym wąż wiła i prężyła się, wbijając palce w kruszący się tynk ze ściany. Słyszałem jej jęki, coraz głośniejsze, narastające niczym fala tsunami. Aż w końcu eksplodowała, niczym wulkan. Z jej ust wydobył się najbardziej seksowny skowyt, jaki w życiu słyszałem. Z cipki eksplodowały soki, zalewając mojego kutasa. Ciało zaczęło drżeć. Widziałem, jak orgazm przewija się przez każdy centymetr jej ciała. Po chwili jej palce powędrowały na pośladki, rozchylając je na boki.
    
    - Ogierze, chyba nie zostawisz mojego tyłeczka niezaspokojonego? - Ja pierdolę! Laska bzyka się ze mną widząc mnie po raz pierwszy, wygląda jakby wyskoczyła z okładki playboy'a, a teraz chce żebym zerżnął ją analnie? Dlaczego piątek trzynastego nie zdarza się co tydzień? Bez słowa wyjąłem kutasa z wyjątkowo mokrej i ociekającej sokami cipki. Nacelowałem w jej drugie oczko i delikatnie, acz z oporem wprowadziłem go do środka. Oj było ciasno. Przysiągłbym, że widziałem grymas bólu, na jej twarzy, który szybko przerodził się uśmiech rozkoszy. Nie było jednak czasu na delikatność. Prawą ręką strzeliłem ...
    ... jej takiego klapsa w pośladek, że aż mnie ręka zapiekła. Nina zasyczała z bólu. Znowu wpadłem w trans. O ile jej cipka była wyjątkowo ciasna, o tyle jej tyłeczek był kwintesencją ucieleśnienia. Idealnie wypięte pośladki falowały z każdym ruchem moich bioder. Mój członek, raz po razie wyłaniał się z jej ciasnego tyłka, tylko po to, żeby znów z impetem uderzyć, aż po same jajka. Niczym werbel, moje jądra obijały się o jej cipkę, wybijając rytm naszych praprzodków. Ręce dobijały taktu, jak jej pośladkach. Miałem wrażenie, że niczym rdzenny Indianin, nawarzyłem sobie strawy z jakiegoś gówna znalezionego w lesie, po spożyciu której, miałem taki odlot, jak po zjaraniu dilerki trawy. Uwierzcie mi kochani, rzeczywistość odpłynęła w niebyt. Nie odróżniałem świata realnego, od wytworów mojej wyobraźni. Czas się zatrzymał, sprawiając, że wszystko dookoła przestało mieć znaczenie. Rżnąłem jej dupcię, a ona pieściła swoją cipkę ręką. Czułem jej każdy skurcz, każde drżenie ciała. Tak się wiła, że miałem wrażenie, że albo dochodzi co dziesięć sekund, albo jej orgazm trwa co najmniej kilka minut. Ktoś, kto obserwowałby tę scenę z boku, nie określiłby tego mianem seksu. To było zwyczajne rżnięcie. Pieprzenie się, bez ceregieli.
    
    Już miałem dochodzić, kiedy Nina wyjęła mojego kutasa ze swojego tyłeczka. Przyklęknęła przy mnie, zerwała lateksowe ubranko i zaczęła mi obciągać. Skąd ona do cholery wiedziała, że zaraz trysnę? Całowała mojego kutasa z każdej strony, zagłębiała się raz, po razie ...