Kursant
Data: 21.05.2024,
Kategorie:
seks,
humor,
Autor: Torment
... łykając go prawie całego. To co czułem, trudno jest opisać. To nie było zwyczajne robienie loda. Czułem, że zaraz wystrzelę w jej usta. Ona wirowała na moim członku jak odkurzacz przemysłowy! Chwila? Wirowała na członku? Jak odkurzacz? Przecież ja to widziałem na tym filmie, który pokazał mi kolega na studiach!
- NATALIA? - Zdążyłem krzyknąć, zanim strumień spermy wystrzelił wprost do jej ust. Laska obciągała kutasa, wysysając każdą ostatnią kropelkę. Spazmy przeszywały moje ciało. To był najlepszy wytrysk, jaki kiedykolwiek osiągnąłem. Trząsłem się cały, kiedy suczka zlizywała resztki z mojego kutasa. Uśmiechała się lubieżnie, pozwalając spermie ściekać z kącików ust. Resztę tego, co zostało na jej języku połknęła, ścierając palcem mój nektar z warg.
- No, to teraz mam sto procent. - Uśmiechnęła się zuchwale. Mój mózg otrzeźwiał.
- Sto procent czego? - zapytałem podejrzliwie.
- Chłopaków z twojego rocznika. - Odparła z dumą. Teraz dotarło do mnie, że skowyt orgazmu z imieniem Natalii, który wyrzuciłem z siebie, był faktem. To była Natalia, laska której jako jedyny z rocznika nie bzyknąłem. Ta sama, co wirowała na członku mojego kolegi! Moja bogini! Moja studencka nimfa! Mój Graal, którego nigdy nie odważyłem się posiąść.
- No dobra, teraz mnie zamurowało. Nie będę komentował tego, co się zdarzyło, bo nie ma na to słów. Tylko wytłumacz mi proszę, skąd Ty i ja tutaj... ta cała sytuacja... - Zamarłem, bo faktycznie ...
... zgłupiałem. Czy ja się naprawdę czymś ujarałem? - I jak właściwie masz na imię? Nina, czy Natalia?
- Nina. - Uśmiechnęła się, a jej usta cały czas były wilgotne od mojej spermy. - Natalia, to była moja ksywka na studiach, no wiesz... z różnych względów. A za całą sytuację, podziękuj swoim kolegom, którzy chcieli byś dołączył do ich grona. - Uśmiechnęła się zalotnie. Poprawiła spódniczkę, oblizała usta. Obróciła się i skierowała się na ulicę.
- Ej no, czekaj a mój kurs? - rzuciłem w jej kierunku.
- A kurs, no tak. Jesteś zapisany na piątek w przyszłym, tygodniu, na pierwsze jazdy.
- Przecież zaliczyłem już ciebie, to znaczy jazdę, to znaczy kurs! Weź mi chociaż jakiś papier wypisz, że byłem w tym dobry!
- Byłeś zajebisty, ale nie mnie wypisywać papier. Ja w tej firmie jestem tylko sekretarką! - odeszła - Aha i nie zapomnij auta odstawić, masz czas do czternastej.
Dopiero po fakcie dowiedziałem się, że to mój najlepszy kolega (ten od filmu ze studiów), zaaranżował całą sytuację. Nina, vel Natalia, faktycznie pracowała w tej szkole jazdy, jako recepcjonistka, a Ta ruda raszpla, co siedziała za biurkiem, to była sprzątaczka, która na moment zajęła jej miejsce. Jak mój przyjaciel dowiedział się, że będę robił ponownie kurs, to ukartował wszystko, żebym w końcu mógł bzyknąć dziewczynę z moich marzeń. No cóż, prawdziwych przyjaciół...
---
W opowiadaniu wykorzystałem fragment tekstu piosenki zespołu FASTER - Audi w LPG (el pe dżi)