Osada seksu
Data: 25.05.2024,
Autor: andrewboock
... jego członka. Podskoczył, a jego serce zaczęła bić mocniej. Uśmiechnął się blado do szatynki, która nie przerywała swoich pieszczot i zaczęła delikatnie przesuwać dłonią w górę i w dół ściągając jego napletek z wrażliwej główki. Brunetka zerknęła przestraszona na twardniejącego członka i przeniosła wzrok na towarzyszkę.
- Victoria - szepnęła przez zaciśnięte zęby.
Peter uświadomił sobie, że kobietą zabroniono się do niego zbliżać. Miał nabierać siły na rytuał, w którym nie mała zamiaru uczestniczyć. Rozglądał się za drogą ucieczki lustrując pomieszczenie przez przezroczystą zasłonę spływającą z baldachimu.
- Przepraszam, ale czuję się nadal zmęczony - powiedział mężczyzna dostrzegając okno.
- Nie miałbyś ochoty na drobną przyjemność?
- Nie - odparł gwałtownie, a szatynka zerknęła na niego podejrzliwie. Peter szybko dodał pragnąc załagodzić sytuacje: - Poważnie. Może za kilkadziesiąt minut jak trochę oprzytomnieje. Wtedy może byś z koleżanką...
- Oczywiście - powiedziała uśmiechając się, a z jej oczu zniknął cień podejrzliwości. Dłoń spoczęła nieruchomo na biodrze obok starczącego członka.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytała się brunetka.
- Nie... chociaż może mógłbym zostać sam? - zapytał, a potem pomyślał. Przecież mogły się domyśleć, że coś kombinuje, gdyż normalny facet mając ponętne kobiety u boku nie odrzuca ich zalotów i nie rozgląda się po pokoju. Uśmiechnął się niezręcznie.
- Dobrze - odparła szatynka podnosząc się. - Wrócimy za ...
... kilkadziesiąt minut...
- Wtedy będę bardziej gotowy - powiedział Peter.
Udało mu się!
Dwie ponętne kobiety w samej bieliźnie wyszły z pokoju. Pater opadł na poduszkę. Znajdował się w raju, gdzie każdy facet chciałby być na jego miejscu. Piękne kobiety pragnęły go. Tylko seks był w ich głowach. Ale ten rytuał! Co to kurwa ma być za rytuał? I jeszcze nasycanie się jakąś pieprzoną energią, której on miał dużo.
Zerwał się i jak błyskawica wyskoczył z łóżka plącąc się w przezroczystym materiale. Wyrwał się z objęć zdradzieckiego łoża i podbiegł do okna, a jego jądra obijały się o uda. Członek nadal sterczał w pełnej okazałości prezentując się do działania. Peter teraz nie mógł sobie pozwolić na przyjemność. Pełnia księżyca była dziś wieczorem i nie zamierzał przekonywać się na czym polega ten cholerny rytuał. Zaczął przyglądać się ramom okna, a jego dłonie szukały uchwytu, ale nie znalazł nic mimo kilkukrotnego przeszukania ram. Spojrzał przerażony na zewnątrz, gdzie było kilka metrów zielonej polany i gęsty las. Zaczynał on się gwałtownie jakby odcinał on widok na piękną pustą przestrzeń.
Krąg!
Znajdował się w kręgu i te pieprzone wiedźmy nie mogły go przebyć. Dopiero po tym jak odbędzie się rytuał, a nie zamierzał do tego dopuścić. Nie chciał, żeby jego jądra wędrowały z rąk do rąk jak w wcześniejszej wizji.
Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając czegoś ciężkiego, czym mógłby wybić okno, ale nic nie znalazł. Oprócz wielkiego łoża z baldachimem stojącego na środku w ...