Kotku, masz pięć minut?
Data: 01.06.2024,
Kategorie:
Tabu,
Autor: SataheShetani
... dodały mi energii, a także rozpogodziły po męczącym tygodniu w biurze. Przy okazji zmyłam z siebie złość na cały świat, los, Boga, czy coś, co nad nami czuwało.
Po powrocie do domu weszłam pod prysznic. Letnia woda łagodziła ból mięśni po bieganiu.
Wyszedłszy z łazienki, skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę z bekonem oraz cebulą. Wstawiłam również wodę na herbatę, zaś do kubka włożyłam torebkę mięty; nawet bez zaparzenia wyczuwałam jej cudowny, kojący zapach.
Zamierzałam dziś poświęcić czas wyłącznie sobie - dosłownie leżeć i pachnieć, czytając ciekawą książkę. Najbardziej lubiłam kryminały z elementami romansu. Zawsze sobie wyobrażałam, że jestem którąś z bohaterek. Była to forma relaksu, lecz także sposób na nowe pomysły, jeśli chodziło o flirt.
Zjadłam jajecznicę, pijąc gorącą herbatę. Od razu poczułam się o wiele lepiej. Zaległam więc na kanapie z kolejną powieścią w ręce, jednakże - mimo starań - nie potrafiłam skoncentrować się w pełni na tekście. Cały czas wracałam do Jonathana, swojego planu oraz snu erotycznego. Dobry nastrój prysł niczym bańka mydlana.
Westchnęłam, okazując irytację. W moich wyobrażeniach sobotę spędziłam z lepszym humorem. Jak widać nic nie mogło iść po mojej myśli.
***
Poniedziałkowy poranek rozpoczęłam od kawy. Parującej, pachnącej kawy ze starego ekspresu, która smakowała wyjątkowo lurowato. Skrzywiłam się z niesmakiem, odstawiając kubek. Jonathan zerknął na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. W ...
... odpowiedzi uniosłam brwi. Pokręciwszy głową, skoncentrował się na tekście w komputerze.
- Kiedy zaczniesz pracę?
- Kiedy wreszcie wyjmiesz kij z czterech liter? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Słucham? - Zamrugał. Oderwał się aż od komputera, osłupiały. - Myślisz, że jesteśmy tu dla zabawy? Pan Shawn...
Prychnęłam.
- Kotku, wiem, jaki jest mój ojciec - rzuciłam, przerywając mu bezpardonowo. - Doskonale wiem, czego po nas oczekuje, czego chce. Dlatego, z łaski swojej, nie tłumacz mi tego.
Oblizał wargi.
- Doprawdy nie wiem, czemu cię zatrudnił - mruknął.
Zachichotałam. Naprawdę mnie rozbawił.
- Jeśli myślisz, że zrobił to dla ukochanej córeczki, mylisz się - odrzekłam z goryczą. - Nigdy by tego nie zrobił, choćbym nie miała czegokolwiek do jedzenia.
Zapadła cisza. Wyklinałam w duchu na własny jęzor. Powiedziałam za dużo, tak czułam. Nie chciałam, żeby Jonathan rozmawiał ze mną z litości. Żeby robił cokolwiek z litości. Nie byłam tym typem osoby, która by przełknęła taką ujmę.
Spojrzeliśmy sobie w oczy - on z zastanowieniem, natomiast ja wyzywająco. Czekałam, aż wreszcie przerwie ciszę durną odzywką w stylu „wybacz" czy „współczuję ci".
- Musisz być w takim razie wyjątkowo przekonująca.
- Co? - wykrztusiłam, wstając. Jonathan naprawdę sądził, że błagałam o pracę w firmie?! - Czy ty myślisz - zbliżałam się do niego powoli - że jestem tu, bo prosiłam? Bo tatuś się zlitował? - Stanęłam około stopy od mężczyzny. - Mylisz się. Kurewsko się ...