1. Kotku, masz pięć minut?


    Data: 01.06.2024, Kategorie: Tabu, Autor: SataheShetani

    ... Odchyliłam głowę, jęcząc głośno, bezwstydnie. Starałam się sama poruszać biodrami, jednak to nie było tak proste poprzez rytm, jaki nadawały biodra Jonathana.
    
    Nie zliczę ilości orgazmów z nocy w hotelu.
    
    Najlepszy numerek w życiu.
    
    ***
    
    - Świetnie się spisujesz jako szefowa kadr - pochwalił mnie ojciec dwa miesiące później.
    
    - Dziękuję - odpowiedziałam poważnym tonem, poprawiając marynarkę i strzepując z niej niewidoczne paprochy.
    
    Między nami zapadła chwila ciszy. Mieszałam łyżeczką słodzoną herbatę, wpatrując się w wirujący w środku płyn. Ojciec chyba miał mi coś ważnego do powiedzenia.
    
    - Kochanie, za rok będziesz właścicielem HiTech Enterprise.
    
    - Słucham? - Niemal oplułam się herbatą z wrażenia. To po co w takim razie był ten awans? Bez niego Jonathan nie musiałby się przenosić do IT!
    
    Ojciec westchnął, przejeżdżając dłonią po zmęczonej twarzy. Wyglądał, jakby miał zasnąć już zaraz.
    
    - Słońce, chciałem wiedzieć, czy podołasz. Dajesz radę, więc chcę Ci podarować nasze dziedzictwo. - Uśmiechnął się do mnie. - Ja odejdę na emeryturę. Chcę wreszcie wyruszyć w podróż dookoła świata.
    
    ***
    
    - Dzień dobry, panie Shawn. Clara wiele mi o panu opowiadała. Jest pan niezwykłym człowiekiem.
    
    - Mnie również miło cię poznać, Steven.
    
    Ojciec zaprosił mnie i Stevena do domu, posyłając mi wymowne spojrzenie. Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się nieśmiało.
    
    Gdyby ktokolwiek zapytał mnie o zdanie, nie chciałam tego związku. Nie ...
    ... byłam stworzona dla jednego mężczyzny - chciałam mieć ich wielu, korzystać z życia tak długo, jak tylko starczyło mi sił. Niektóre kobiety są szczęśliwe, mogąc dożyć starości u boku tego jedynego. Mnie owa opcja nie satysfakcjonowała ani trochę, lecz ojciec nalegał na odpowiednią partię. Dlatego pomyślałam, że mogłam mieć jednego do domu, zaś wielu w łóżku. Nie obchodziło mnie to, iż zranię tym kogokolwiek - byłam tak zapatrzona w siebie, jak tylko się dało.
    
    Dlatego wybrałam Stevena. Był przystojny, miał własną kancelarię adwokacką, a co z tym idzie - pieniądze. Mogłam bez obaw po ślubie podpisać intercyzę. Jednocześnie praca wymagała od niego wielu wyjazdów, nieobecności; w tym czasie mogłam grzać łóżko z innym lub wychodzić do mieszkań prawdziwych ogierów. Nie oszukując, Steven był po prostu wyjątkowo słaby w te klocki. I miał małego fiuta. Za małego.
    
    Na obiedzie z ojcem cały czas się uśmiechałam, udając zakochaną po uszy przyszłą żonę pana prawnika. Tymczasem wracałam w kółko i w kółko do trójkąta przeżytego z Jonathanem i jego znajomym, Ashtonem. Wciąż i wciąż przypominałam sobie w szczegółach to idealne pieprzenie od momentu, w którym brali mnie we dwóch. Nie było mi nawet wstyd, o wyrzutach sumienia nie wspominając.
    
    Jonathanowi odpowiadał nasz układ. Mnie również. Nie patrzyliśmy na to, że to miał być jeden numerek, a potem koniec. Rżnął mnie swoim kutasem jak żaden inny.
    
    Tylko to się liczyło.
    
    A nie jakieś tam pięć minut. 
«12...6789»