Boobs n Boners 6
Data: 21.06.2024,
Autor: VeryBadBoy
... i cofała się w dół, naciskając na anus. Napęczniały hełm szturchał i sondował, pragnąć wejść do środka.
Bobby poczuł, jak mała dłoń chwyciła jego trzon, pomagając. Po przeciągnięciu go między miękkie, wilgotne fałdy jej sromu, Linda naprowadziła nabrzmiałą krwią żołądź na kremowe gniazdo.
„Oh, kochanie, pozwól mamusi wprowadzić się do raju. Całe to mięso. Cały gruby, pulsujący kawał mięcha! O, Boże, Linda...zapowiada się taaak cholernie przyjemne!”
- Ooo...ooch!- głos Bobby’ego drżał, czując gorąco dobywające się z kobiecości matki.
Puściła jego penisa i wiedział, że to jest ten czas. Powoli posuwając się naprzód, czuł rozgrzane ścianki różowej cipki, otulające jego obwód.
- O ja cię – nastolatek mruknął, a ciało zatrzęsło mu się z podniecenia, podczas gdy mokre pocałunki mamy lądowały na jego twarzy.
Wycofał się o centymetr, a potem naparł ponownie, powoli zagłębiając swą twardą męskość w głęboko we wnętrze mokrej, miękkiej, ciepłej pochwy.
- Ochhh...tak dużo tego! – Linda wymruczała, czując jak jego kutas rozciąga jej dziurkę.
Ponownie Bobby się cofnął, wchodząc po chwili jeszcze głębiej. Jego gładki łepek szukał dna. Wreszcie, gdy jego miękka, pozbawiona włosów moszna przytuliła jej tyłek, poczuł, iż czubek jego chuja składa pocałunek małemu otworkowi, szyjce macicy.
- Oochh...Booobbbbyyy! – głos Lindy wibrował.
W głowie mu szumiało, gdy poczuł jak jego fiut został całkowicie otulony przez ciasny, gąbczasty piec. Było tak, jak w jego ...
... marzeniach...a nawet lepiej, kiedy tylko Linda objęła nogami w pasie nastolatka.
- Kochaj się ze mną – wyszeptała.
Powoli, biodra Bobby’ego zaczęły się poruszać...nie długimi, mocnymi posunięciami...ale takimi pchnięciami, które są idealne na pierwszy raz...powolne i spokojne.
Śliskie wnętrze waginy Lindy ściskało pękatą erekcję, niczym tak, jakby ciepło wielokrotnie wchodziło i cofało się o kilka centymetrów Preejakulat wyciekający z czubka gałki chłopaka bez przerwy lizał miękkie, kremowe zwieńczenie szyjki macicy Lindy.
„O mój Boże...jestem matkojebcą! Nareszcie jestem matkojebcą i to takie przyjemne!” Pomyślał Bobby.
- Pocałuj mnie – Linda westchnęła.
Było tak jak we snach Bobby’ego...tylko o niebo lepiej. Gdy ich języki zaczęły wirować i flirtować ze sobą dziko, zaczął instynktownie podkręcać tempo długimi, dobijającymi uderzeniami. Za każdym razem, gdy się zatapiał, czuł jak różowa cipka Lindy dokładnie oplata jego freda, dusząc go ciepłą, aksamitną miękkością matczynej cipki.
Tymczasem w domu mąż Lindy, Ron siadł obok matki na kanapie...popijając ostatnie piwo.
- Lindy i Bobby’ego nie ma od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że wszystko w porządku – rzekł.
Beth pogładziła go po ramieniu, patrząc w oczy z uśmiechem.
„Och, mój biedny chłopczyk. Jestem pewna, że wciąż masz słodkiego ptaszka...ale nie możesz konkurować z napalonym, wielkim jak koń nastolatkiem. Moja Linda będzie nadal nazywała cię swoim mężem...ale seksualnie, kochanie...straciłeś ją.” ...