W drodze do igrzysk (II)
Data: 15.07.2024,
Kategorie:
różne,
przyjaźń,
dwie kobiety,
sport,
Autor: CichyPisarz
... wymyślaj. Po prostu mi tego brakuje - pokazała siebie taką wymuskaną Daria, próbując zbyć insynuacje sąsiadki, choć wiedziała, że naiwnością było wierzyć, by to wystarczyło tak inteligentnej dziewczynie. Po chwili jednak uważała, że brzmiała wiarygodnie. Każda z nas lubi poczuć się czasem bardziej kobieco - argumentowała.
- No wskakuj. Myślisz, że cię nie uniosę? - rzuciła zabawne wyzwanie Daria, odpowiednio się ustawiając i będąc gotową na skok. Czuła się jak nastolatka. Ewidentnie flirtowała z tą blond nordycką pięknością i nie była w stanie tego zahamować. Od samego początku spotkania czuła się jakby grała w romantycznej komedii i właśnie miała randkę.
Kobiety szły obok siebie leśną ścieżką jak najlepsze przyjaciółki, wciąż wesoło o czymś rozmawiając. Czasem trąciły się barkami, czasem jedna klepnęła drugą w ramię, widać było, że szukają fizycznego kontaktu, ale nie decydowały się na melodramatyczne objęcia, czy ukradkowe trzymanie się za dłonie. Nikogo nie było widać w pobliżu, ale obie wolały kryć się z zamiarami, oczekiwaniami, pragnieniami.
- Przecież wiemy, że dasz radę. Zapominasz, że ja też jestem z branży - zaznaczyła, że niesienie jej "na barana" nie jest żadnym wyczynem dla przeciętnego człowieka, a co dopiero sportowca.
Darii brakowało właśnie takich niby codziennych uwodzicielskich gierek. Emocji było tyle, i takich, których już od dawna nie czuła przy swoim Dawidzie, że teraz upijała się tą atmosferą podrywu (myślami, duchem, a nawet ciałem), ...
... która zmieniła się jakby w oficjalną randkę. I co lepsze, w przeciwieństwie do tych z chłopakami, dziś poszłaby do łóżka bez zastanowienia już teraz. Ale to znajoma nalegała na spacer i dozowała czułe gesty. W hotelowym pokoju wyglądałoby to zapewne inaczej. Wieczorna aura sprzyjała. Było ciemno, ciepło i przyjemnie, resztę atmosfery zrobiły wzajemne dobrze wzajemnie znane oczekiwania. Tu nie było niewiadomych, finał był po prostu pewny i przyjemnie się odwlekał, a zarazem zmierzał do realizacji. To wzajemne rozbudzanie pożądania, a zarazem powstrzymywanie się przed popełnieniem jakiegoś głupstwa jakimś szczeniackim zachowaniem, podnosił pragnienia Darii do niewyobrażalnego poziomu. Już kilka razy miała ochotę rzucić się na koleżankę i ją namiętnie całować, ale wciąż się hamowała. Wciąż jednak, pod każdym pretekstem, głaskała jej ciało, dotykała, obejmowała, szukała fizycznego kontaktu. W głowie miała już tylko prawdziwą bliskość - tę, która tak ją od ostatniego spotkania przyciągała, że nie było sposobu jej nie ulec.
Dotarły nad jezioro, do cichej plaży nieopodal pomostu, z którego Daria z koleżankami z osady codziennie wyruszały łódką na treningowe zmagania. Nie zwracała uwagi na ten zakątek, dumnie nazwany plażą, bo wyglądała ona jak prześwit w kępie krzaków. Było ciemno, ale poświata lamp bijąca ze stanicy, wysyłał mdłą aurę, która pozwalała rozróżniać kształty i nierówności podłoża.
- To teraz ty wskakuj - rzuciła
blondynka i kilkoma płynnymi ruchami, jakby ...