1. Żniwna dziewczyna


    Data: 19.07.2024, Kategorie: Zdrada Autor: Dreshganor

    ... infantylnie. Wcześniej jednak zdecydowałem, że będę ją miał i teraz już mi nic nie przeszkadzało.
    
    Przysiadłem się. Odziany jedynie w krótkie bojówki, przyłączyłem się do podziwiania krajobrazu. Nie miałem jeszcze pojęcia, jak „to” rozegrać, ale wiedziałem, że jeżeli zuchwały plan ma jakieś szanse na powodzenie, to właśnie teraz jest ten moment, w którym musi być rozpoczęty.
    
    - Co tam słuchasz? - przysunąłem się.
    
    Dziewczyna bez słów odchyliła słuchawkę. Dobiegł mnie znajomy głos Sade.
    
    Bardzo dobry wybór – pomyślałem, nie wiedząc co powiedzieć.
    
    Blondynka nałożyła z powrotem słuchawki i tyle żeśmy pogadali. Jak na razie pozostało mi tylko dalsze wspólne kontemplowanie wieczoru.
    
    Wiedziałem, w co ja z nią gram, ale nie byłem pewny, w co ona. Jak na razie, zadania mi nie ułatwiała.
    
    Na szybko szarzejącym niebie zapaliła się pierwsza gwiazda i mniej więcej w tym momencie zapanowała kompletna cisza nad okolicą. Tak jakby ktoś nagle wyłączył jakimś prztyczkiem wszystkie stworzenia żyjące na tym terenie. Jedyny słyszalny dźwięk, jaki dobiegał moich uszu, to brzęczące słuchawki dziewczyny.
    
    - Jakbyś zdjęła te słuchawki, to mogłabyś posłuchać ciszy – odezwałem się, modulując głos, najlepiej jak umiałem, cedząc słowa przez zęby przygryzające trawkę.
    
    Zdjęła słuchawki i wyłączyła odtwarzacz. Nastała kompletna cisza.
    
    Weszła do gry? - pomyślałem z nadzieją.
    
    - Piękna... piękna Wenus... – rzekłem dość zagadkowym i romantycznym tonem, porzucając na chwilę role ...
    ... twardziela.
    
    - Co powiedziałeś? – odezwała się niepewnym, ale chyba zaintrygowanym głosem, udając, że nie usłyszała, co powiedziałem.
    
    Na taką reakcję liczyłem właśnie najbardziej. Mogła sparować mój cios gardą „nie żartuj” albo coś w tym stylu i zakończyć tym grę. Przede mną było wolne pole do przeprowadzenia ataku.
    
    - Piękna. Piękna Wenus – powtórzyłem dobitnie, słowo w słowo, patrząc jej w oczy, w pełni świadomy, że usłyszała, co powiedziałem przed chwilą. Nie wiedziała, jak zareagować. Zapadła cisza. Siedziała bezradnie ze skromnie spuszczonymi oczami. Spalona rumieńcem twarz świadczyła, że kompletnie nie wie co począć ze skierowanymi do niej słowami i ich znaczeniem. Napawałem się tym stanem przez pewną chwilę, przed atakiem właściwym.
    
    - Tam, przed nami... świeci – wskazałem palcem na niebo, zakończyłem tym samym zakłopotanie blondynki.
    
    Na jej twarzy pojawił się trochę skrywany, ale głęboko szczery uśmiech. Momentalnie poczułem, że w tej męsko-damskiej grze pozorów, właśnie strzeliłem gola. Zapędziłem ją w kozi róg, by po chwili podać rękę i przeprowadzić nas oboje do następnego poziomu gry. Dziewczęce oczy nie były w stanie ukryć, że naprawdę jej zaimponowałem, a do tego ten fakt ją cieszy.
    
    Siedzieliśmy dalej, milcząc, ale cisza nie była już nieznośna, a przyjemna dla obojga. Wokół dziewczyny pojawił się obłok jakiegoś feromonu, który działał no moje nozdrza jak zapach świeżej krwi na drapieżnika, który instynktownie musi się jeszcze pobawić trochę ofiarą, ...
«12...567...21»