Arystokrata (VI)
Data: 21.07.2024,
Kategorie:
niewolnik,
namiętność,
BDSM
wykorzystanie,
Autor: violett
... nią, ale jej całkowicie pozbawiona emocji twarz, zimne oczy i stanowczy głos dały Martinowi do zrozumienia, że zakończyła dyskusję i jedyne, co mógł teraz uczynić, to wypełnić rozkaz.
Odwróciła się i zeszła po schodach, uważając, aby się nie potknąć. Wszystko w niej wrzało, była rozdygotana do granic ostateczności. Seks z Kajem, do którego nie powinna była dopuścić; decyzja o sprzedaży człowieka, który przyszedł do jej łóżka i pokazał, co może niewolnik dla przyjemności, oraz świadomość tego, jak potraktowała Martina…
Dość! Dość! Musi wziąć się w garść! Rozpoczęła coś i nie może się wycofać z jakichś nieistotnych powodów. Ma cel, do którego będzie dążyć bez względu na ofiary… Skierowała się do baru, potrzebowała napić się alkoholu. Jeśli miała przetrwać dzisiejsze popołudnie i wieczór, to zdecydowanie musiała się znieczulić… No, nie! Co się z nią działo?!
– Do kurwy nędzy! – skarciła sama siebie. Jest przecież Martą Rays! Wyniosłą, dumną arystokratką, pewną swej wartości i siły, dla której nie liczy się nic, co nie jest dobre dla domu i rodziny. Ma świat u stóp i… obowiązki. Poświęci wszystko, aby osiągnąć cel! Dosyć użalania się nad sobą. Pozostało tylko wejść w swoją rolę…
Sięgnęła po kolejny kieliszek i wypiła duszkiem jego zawartość. Zerknęła w lustra ustawione na łączeniu budynków. Na szczęście, po ubraniu nie było znać niedawnego zbliżenia. Jedynie parę kosmyków wymknęło się z misternie zaplecionego warkocza, ale te luźne pasma dodawały akurat uroku… twarzy ...
... stężałej w zimną maskę zadowolonej z siebie kobiety.
Upiła kolejny łyk i dostrzegła zbliżającego się Kantera w towarzystwie jej byłego pracownika. Widok zwalistej sylwetki sprawił, że momentalnie stała się zła; oczami wyobraźni widziała, jak pulchne wielkie łapska obmacują pożądliwie Kaja, jak… Stłumiła w sobie przekleństwo, stając się czujną i ostrożną, aby w chwili, kiedy podszedł do niej, przyoblec na twarz swój najbardziej czarujący uśmiech.
– Maks! Kochany, jak dobrze cię widzieć! – Nienawidziła w tym momencie samej siebie.
– Witaj, Piękna! – Objął ją w pasie i cmoknął w policzek wilgotnymi wargami. Z najwyższym trudem powstrzymała się, aby nie wytrzeć ręką tego miejsca. – Jesteś nieuchwytna dzisiaj – wysapał z udawanym wyrzutem. – Powoli traciłem nadzieję na spotkanie z tobą.
– Obowiązki, sam rozumiesz. Mam nadzieję, że dobrze się bawisz? – odparła rozbawiona, wspinając się na wyżyny własnych możliwości, aby zachować zimną krew. – W ten szczególny dla mnie dzień masz obowiązek dać mi zarobić – zaszczebiotała obłudnie.
– Kochanie, o wydawanie pieniędzy zadbała już moja małżonka, ja chętnie spełniłbym inne życzenia – znacząco zawiesił głos, a Marta z trudem zapanowała nad chęcią dania mu w twarz. – A propos powinności: domyślam się, że znasz mojego młodego przyjaciela – wskazał z nieukrywaną satysfakcją na towarzyszącego mu mężczyznę. – Paul Stern moja prawa ręka.
Partner Kantera wyciągnął do niej dłoń w geście powitania, lecz Marta, chcąc zamanifestować ...