1. Bezsenność w Seattle


    Data: 14.11.2019, Autor: nefer

    ... zdołał zanudzić Najwyższą podczas kilkunastominutowej rozmowy. Skądinąd, świadczyło to dobrze o dyskrecji zaufanego personelu Lady Ariadny. Obiecał sobie, że przynajmniej w tym względzie nie zawiedzie oczekiwań i zachowa w tajemnicy przebieg spotkania.
    
    A jednak, być może sir Randolph wiedział coś, o czym on sam nie miał pojęcia. Bo późnym popołudniem sygnał połączenia odezwał się raz jeszcze. Odczuł gwałtowny wzrost temperatury. Kod czerwony. Tym razem otulała się w kąpielowy szlafrok.
    
    - Dzień dobry, Frank.
    
    - Milady.
    
    - Wybacz mi wczorajszą sytuację. Spóźniłam się, potem zasnęłam i ogólnie nie miałam czasu, w rezultacie nie mogłam poświęcić ci należytej uwagi. Przepraszam.
    
    - Ależ, Najwyższa, to wszystko moja wina...
    
    - Wystarczy Ariadno. Dobrze, dość już o tym, kto zawinił. Dzisiaj mam o wiele spokojniejszy dzień, żadnych oficjalnych uroczystości. A i pogoda się popsuła, nie sposób latać. - Nawet tego nie zauważył. - Chciałabym, abyś dokończył swoje sprawozdanie. Jeżeli nie masz akurat innych planów, to zapraszam do Zamku.
    
    - Oczywiście, lady Ariadno.
    
    - Przyjdzie po ciebie Sandra. Za jakąś godzinę, jeżeli ci to odpowiada.
    
    - Jak pani sobie życzy.
    
    - Ariadno. Jeśli już koniecznie musisz, to lady Ariadno. Do zobaczenia więc.
    
    Sam nie wiedział, w jaki sposób zdołał przetrwać tę godzinę. Na zmianę, to próbował wyszukiwać jeszcze jakieś informacje o Vancouver, to przeglądał hologramy z archiwalnych kronik towarzyskich. Na szczęście, Sandra okazała ...
    ... się o wiele bardziej punktualna niż Pani Prezes. Punktualna i profesjonalna, nie omieszkała bowiem skontrolować Franka wykrywaczami metalu, elektroniki oraz diabli wiedzą czego jeszcze, na wszelki wypadek obmacując na koniec nadzwyczaj zręcznymi dłońmi. Przy tej okazji ujawnił się stan lekkiego pobudzenia pewnej części ciała młodszego managera. Sandra nie skomentowała odkrycia. - „Przecież to nie z jej powodu.” - Zżymał się Frank. - „A może jednak lepiej, gdyby dziewczyna tak właśnie pomyślała?” - Przez całą drogę milczeli i zdołał się jako tako opanować.
    
    Opanowanie prysło, gdy zdał sobie sprawę, dokąd został zaprowadzony. Tym razem trafił do ulokowanego w dolnych kontygnacjach Zamku kompleksu basenowo-relaksacyjnego, a Pani Prezes, Ariadna, jak ośmielił się nazywać ją tylko w myślach, pojawiła się bosa, owinięta w ręcznik, sprawiając wrażenie, jak gdyby przed chwilą wynurzyła się z wody. Dostrzegł fragmenty czarnego, lśniącego kostiumu kąpielowego.
    
    - O, witaj Frank. Cieszę się, że mogłeś przyjść. Z przyjemnością wysłucham twojego sprawozdania. Tylko musisz się przebrać.
    
    - Przebrać się, Milady?
    
    - Idę właśnie na masaż i chętnie cię wysłucham. Ale przecież nie będziesz tam siedział w garniturze. Byłoby to niewygodne i odrobinę śmieszne, nie sądzisz? - Uśmiechnęła się rozbrajająco.
    
    - Ale ja...
    
    - W tamtej garderobie znajdziesz odpowiedni strój i możesz się przebrać, weź też prysznic. - Wskazała niedbale dłonią. - Masz pięć minut, potem oczekuję cię w sali ...
«12...789...15»