1. Bezsenność w Seattle


    Data: 14.11.2019, Autor: nefer

    ... masażu.
    
    Cóż mógł począć innego, niż natychmiast wykonać polecenie. Tym bardziej, że w naturalny i nieunikniony sposób powrócił stan uprzedniego pobudzenia. W znacznie większym stopniu. Dopiero zdzierając z siebie garnitur i stojąc pod strugą zimnej wody, którą starał się opanować niewczesną przypadłość, zdał sobie sprawę, że w stroju kąpielowym ukrywanie jej okaże się na dłuższą metę niemożliwe. Obawiał się, że nawet lodowata woda pomoże tylko na chwilę. Zaabsorbowany tym problemem nie przejął się nawet innym – własnym, odbiegającym od wyśrubowanych standardów męskości wyglądem, którego również nie da się ukryć. Przebieralnię zaopatrzono na szczęście w obszerny, przyjemnie szorstki szlafrok. Może to wystarczy na obydwa obecne kłopoty?
    
    Niestety, nie wystarczyło. Najwyższą zastał rozciągniętą już na stole do masażu, okrytą wprawdzie ręcznikiem, ujawniającym jednak jej kształty, w szczególności krągłe i bardzo apetyczne pośladki. Poniżej ciągnęły się bez końca smukłe nogi. Panią Prezes otaczało aż trzech fizjoterapeutów, jeden ugniatał szyję i ramiona, dwaj inni zajmowali się stopami.
    
    - Aaachhhh... tego było mi trzeba. Kąpiel, sauna i masaż... Wziąłeś prysznic, Frank?
    
    - Tak, lady Ariadno.
    
    - To wyskakuj z tego szlafroka i kładź się na drugim stole. Przecież nie będziesz tak stał.
    
    - Ale...
    
    - To polecenie służbowe, młodszy managerze. Wezwałam cię po to, żebyś zdał raport jako Dyrektor Wydziału Nośników Tradycyjnych i nakazuję usiąść, to znaczy położyć ...
    ... się.
    
    Zrezygnowany, zrzucił szlafrok i wdrapawszy się na stół, położył na brzuchu. Przynajmniej coś zdoła ukryć. Został jednak po raz kolejny zaskoczony, gdy na ramionach i pośladkach poczuł dłonie silne wprawdzie i zdecydowane, ale zarazem zadziwiająco delikatne. Okryły ciało ręcznikami i przystąpiły do fachowego ugniatania zesztywniałych mięśni. A niech to, oddała go w ręce masażystek, w dodatku młodych dziewcząt o azjatyckiej urodzie, których nigdy nie brakowało na Zachodnim Wybrzeżu, a które często zajmowały się tą profesją. Przynajmniej, jeśli dojdzie do najgorszego, będzie miał jakieś rezerwowe wytłumaczenie.
    
    - Na czym to wczoraj skończyliśmy, Frank?
    
    - Zrelacjonowałem pani kwestię początków Vancouver i dochodziliśmy właśnie do założenia Bioelectronics. To było pod sam koniec epoki rządów federalnych, jakieś sto lat temu.
    
    - Rzeczywiście, parweniusze. Co prawda, bogaci parweniusze. I do tego najbliżsi sąsiedzi... Ale o nich opowiesz później. Teraz naświetl kwestię naszych własnych korzeni.
    
    Tego się nie spodziewał, ale temat nie był mu, na szczęście, obcy.
    
    - Twój przodek, najwyższa, William Boeing, Pierwszy Prezes, założył naszą Korporację o ponad sto lat wcześniej, niż ci z Vancouver uczynili to z Bioelectronics. Zrozumiał, że lotnictwo ma wielką przyszłość i nie pomylił się. Był wizjonerem...
    
    - Ale nie utrzymał władzy.
    
    - Został oszukany i okradziony przez rząd federalny, oni nigdy nie sięgali wzrokiem dalej niż do kolejnych wyborów, nie pojmowali, że ...
«12...8910...15»