Kryzys (II)
Data: 17.08.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
miłość,
akcja,
mafia,
Autor: pimafucin
... ogarnął mnie pusty śmiech, nie mogłam się opanować.
- Jesteś żałosna. - wstał i powiedział coś szeptem do swojego ochroniarza.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę doskonale, ale mimo wszystko dziękuję za komplement. Zawsze milej to od kogoś usłyszeć.
Do pomieszczenia weszła kobieta w czarnej kurtce.
- O, słyszała pani? Pan tu mówi, że marnuję za dużo tlenu.
Dziewczyna dźwignęła mnie na nogi i wyprowadziła siłą do samochodu, gdy usiadłam, przyłożyła mi watę do ust i urwał mi się film.
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, usłyszałam mruczenie kota. Powoli otworzyłam oczy i czując obok siebie rudą, przytuliłam ją serdecznie i oprzytomniałam. Znów leżałam w dużym łóżku z baldachimem i przez myśl mi przeszło, że to apartament w zaświatach. Moje spekulacje przerwało wejście Adama do pokoju, wyglądał na pozbawionego wszelkich pozytywnych emocji. Wstałam powoli i biorąc kota, z zażenowaniem obeszłam łóżko, chcąc wyjść z pomieszczenia. Chwycił mnie mocno za ramię i szarpnął.
- A ty dokąd? Co ty sobie wyobrażasz?
Chciałam uniknąć wszelkiej konfrontacji, ale ścisnął mnie jeszcze mocniej i odszukał mój wzrok.
- Ja przepraszam, ale to ty wszedłeś do mojego miesz…
- Zaraz cię zabiję. Zabiję! Co ty sobie kurwa wyobrażasz!?
Popchnął mnie i upadłam na podłogę. Robił się coraz bardziej wściekły.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. Już cię nie obserwuję, tylko tam znalazłam pracę, a skąd mogłam wiedzieć, że się znajdziesz akurat na tamtej sta…
- Milcz! Bo ...
... przysięgam, że cię gołymi rękoma uduszę! - kucnął przy mnie, przełknęłam ślinę i odwróciłam głowę w bok. Wbijał mi pogardliwie palce w ciało i szczypał skórę szyi i dekoltu. Mimo zdrętwienia ręki, na której się opierałam, nie odważyłam się ruszyć. Wstał i otrzepał się, łapiąc rękoma za głowę. Usiadłam, podkulając nogi pod siebie i wzięłam kota na ręce. Modliłam się, żeby nas wypuścił, ale wyszedł bez słowa z pomieszczenia.
Przytuliłam kotkę i siedziałam tak kilka godzin, dopóki drzwi nie otworzyły się na nowo. Po jego posturze mogłam poznać, że jest pijany. Było ciemno, chciałam po cichu odłożyć zwierzę i wstać, ale podszedł do mnie energicznie i wyrywając rudą, skręcił jej kark i rzucił na bok. Zamachnęłam się z krzykiem na jego twarz, ale uderzył mnie pierwszy pięścią i upadłam na pościel. Rzucił się, maltretując na oślep moje ciało, udało mi się tylko osłonić swoją buzię. Wydawał się w amoku, prawdopodobnie narkotykowym. Łzy spływały mi litrami po policzkach. Zemdlałam.
Gdy się obudziłam, leżałam dalej w takim samym stanie i pozycji, ale byłam sama z martwym kotem. Narzuta była mocno pokrwawiona, moje ciało rozorane i posiniaczone. Każdy ruch powodował ogromny ból. Wstanie i dotarcie do łazienki zajęło mi dwadzieścia minut. W tej samotni spędziłam osiem dni. Służba trzy razy dziennie przynosiła mi posiłek i w ostatni dzień zabrano pościel. Siedziałam bez emocji przy zakratowanym oknie i przyglądałam się otulonemu księżycowym światłem skrajowi lasu. Zrobiło mi się zimno, ...