-
Karolina. 1
Data: 02.12.2019, Kategorie: Dojrzałe Autor: ---Audi---
... jest i ta pani... ? - Jestem przyjaciółką Karoliny i jej męża... - Czy w jej sprawach również ? - Jak najbardziej, tak właśnie się poznałyśmy... - A ja jestem można powiedzieć finansowym managerem Karoliny i Roberta, zarządzam całym majątkiem i oczywiście przyjacielem... - Aha, to pan, już wszystko wiemy... przejdźmy do gabinetu... tylko pan, kobiety do dzieci... Ton taki, że kurwa... żadnego sprzeciwu... - Niech pan opowie wszystko... Powiedziałem jak było, że Karolina miała znajomego policjanta, który akurat miał patrol i był na oględzinach... i to on ją zawiadomił... Wspomniałem o stanie Karoliny, o szpitalu... Byli smutni i to bardzo... - Chcielibyśmy jutro z rana spotkać się z tym policjantem. - Załatwię to. Wziąłem telefon Karoliny, Tomek policjant... dzwonię... - Panie Tomku, tu Wojtek z tomografu Karoliny, poznaliśmy się ... czy może pan z rana przyjechać do jej domu.... pilne i to bardzo... ? - Bardziej za godzinę, rano mam robotę... - To czekamy. - Będzie za godzinę... - Super, niech opowie nam pan o finansach Roberta. Trochę dziwne pytanie, ale przecież życie już nigdy nie będzie takie samo... Nakreśliłem jak funkcjonuje moja firma, ile ma Robert i ile Karolina, wspomniałem o jej pomyśle na fundację... i tu się uśmiechnęli... - To pan ją prowadzi ? - To znaczy finansowo tak.... potem wspomniałem o mojej żonie i nazwie Fundacja Marysi, i że to Karolina wymyśliła. I wtedy nastąpił przełom... - ...
... To jesteśmy w domu, jeszcze nie przesłaliśmy kasy, ale będzie i od nas wszystkich.... - To się cieszymy... bo idzie jak na razie bardzo dobrze... - Jeszcze jedno pytanie i bez kłamstw... miałeś ją ? O cholera, co odpowiedzieć... czy tak będzie oznaczać wpierdol, czy nie...? Jeden z nich odsunął marynarkę, zupełnie przypadkowo... ale zobaczyłem... spluwę.... - Tak, ale jeszcze przed poznaniem Roberta, potem już ani razu... zresztą ona poznała mnie z moją żoną, to była jej przyjaciółka... - W takim razie witamy w rodzinie... znamy Karolinę i każdy. z którym była, należy do rodziny, byle komu nie dawała... Każdy przedstawił się z imienia... zapamiętałem Jurgen i Otto... Uścisk ich dłoni to jak imadło... Otworzyli biurko Roberta i zaczęli nalewać sobie whisky... Jak u siebie.... Trochę jeszcze pogadaliśmy i przyjechał policjant... Gdy wszedł to zbladł... on poznał ich profesję od razu... Jakby trochę ręce mu drżały... - Tomku, to są wspólnicy Karoliny i jej męża z Niemiec... zacząłem. - Opowie mam pan wszystko co pan wie, od początku, dobrze... ? Nie śmiał odmówić... zresztą kiwnąłem lekko głową na znak przyzwolenia.... I wtedy dowiedziałem się o kłopotach Karoliny z jakimś facetem, o sprawie w prokuraturze... o dysku, szantażu i... nagle sprawa śmierci Roberta zaczęła zmieniać swój kolor. Z jednej ich decyzji o spotkaniu wyłonił się obraz kłopotów moich przyjaciół i to... mocnych jak cholera... Wypadek zaczynał wyglądać ...