1. Amerykański sen


    Data: 04.01.2020, Autor: Indragor

    ... Objęłam ją i przytuliłam.
    
    – Nie płacz, nikt nie mógł przewidzieć… Co miałyśmy robić… potrzebowałyśmy pomocy. – Starałam się ją pocieszyć, ale i mnie było blisko do płaczu.
    
    Z drogiej strony przysiadła się do nas Basia i przytuliła się do płaczącej dziewczyny, delikatnie gładząc ją po ramieniu.
    
    – Tak, wiem – odezwała się przez łzy Florence – ale tak cholernie mi go żal… – rozpłakała się jeszcze bardziej.
    
    Zobaczyłam, jak z oczu Baśki popłynęły łzy. Nie dałam rady i też się rozpłakałam. Nic dziwnego. Przez ostatnie pół godziny znajdowałyśmy się w gigantycznym stresie. Żadna z nas nie przypuszczała, nie była przygotowana do radzenia sobie z czymś takim. Musiałyśmy jakoś odreagować. Po jakimś czasie wypłakałyśmy się, ale nadal żadna z nas nie miała siły ani ochoty się ruszyć. Siedziałyśmy tak przytulone do siebie. W końcu poczułam, że trzeba jakoś przerwać ten zaklęty krąg rozpaczy i niemocy.
    
    – Ale jaką miał minę, gdy zobaczył trzy nagie dziewczyny – odezwałam się. – Co byś zrobiła – zwróciłam się do Florence – gdybyś na odludziu zobaczyła trzech nagich mężczyzn, machających do ciebie rękami… i pewnie nie tylko rękami – uśmiechnęłam się.
    
    Baśka tylko cicho parsknęła, zakrywając sobie usta dłonią, aby się nie roześmiać. Florence też niemrawo się uśmiechnęła.
    
    – Pewnie bym dodała gazu i uciekła… Jeden to jeszcze, jeszcze, ale trzech bym się wystraszyła – Florence uśmiechnęła się szerzej.
    
    – Że trzem nie dałabyś rady – parsknęła śmiechem Baśka.
    
    – Tak słabo ...
    ... mnie oceniasz? – Florence udała obrażoną.
    
    – Faceci przynajmniej mają czym machać – rozmarzyła się Baśka.
    
    – My też. Możemy pomachać cyckami – odezwałam się z dumą, łapiąc się za nie od spodu i poruszając. Nie bez powodu o tym wspomniałam. Z naszej trójki ja miałam największe i nie omieszkałam wykorzystać okazji, aby się pochwalić.
    
    Obie dziewczyny prychnęły śmiechem.
    
    – Ale z ciebie świnia – odezwała się żartem Baśka.
    
    Powoli wracałyśmy do równowagi.
    
    – Chodźmy stąd dziewczyny – powiedziałam – im szybciej wrócimy do cywilizacji, tym lepiej.
    
    – I musimy zawiadomić władze o tym… o tym…
    
    – Bałaganie – dokończyłam za Florence.
    
    Dając dobry przykład, wstałam pierwsza. Spojrzałam na mocno uszkodzonego pikapa, który jeszcze niedawno miał być naszym ratunkiem. Rozbity, zepchnięty z drogi, stał teraz odwrócony tyłem do nas. Zdziwiło mnie to, co znajdowało się na jego pace. Gdy wsiadałyśmy, zauważyłam, że znajdowała się tam jakaś skrzynka czy coś podobnego. Nie pamiętam dokładnie, bo nie zwróciłam wówczas na to uwagi, podekscytowana, że udało się złapać podwózkę. Teraz było tam coś bezkształtnego pod burym brezentem czy folią plastikową. Nie miałam pojęcia co, ale z pewnością było to coś innego.
    
    – Czekajcie dziewczyny – powiedziałam, podchodząc do samochodu.
    
    Wzdrygnęłam się. Brezent był nie tylko brudny, ale też tu i tam poprzylepiane były truchła jakichś owadów. Dotknęłam go; brud lepił się nieprzyjemnie do palców.
    
    – Nie ruszaj! – w tym samym momencie zawołała ...
«12...101112...16»