1. Marta i sztuczna inteligencja (całość)


    Data: 07.01.2020, Autor: Historyczka

    ... Była niezmiernie ciekawa, kiedy jej będzie dane go zobaczyć.
    
    Poczuła, jak jej partner kładzie się na nią. Znów posłusznie położyła się na plecach i szeroko rozłożyła nogi. Jednak o dziwo, wydało jej się, że ciężar jej mężczyzny jest teraz o wiele mniejszy…
    
    Ciekawe z czego to wynika? Może z innego ułożenia ciała? Może z innego podparcia? Fakt, że wydał się teraz znacznie drobniejszy…
    
    Mało tego, teraz wydawał jej się znacznie mniej sprawnym kochankiem… Jakby nie potrafił trafić we właściwe miejsce… Czyżby tak się z nią teraz droczył? Jakby mniej wprawnie w nią wchodził.
    
    Domyśliła się jego zamiaru. Jej chłopak odgrywa teraz rolę prawiczka, który nie wie jak się zabrać za kobietę. Nic oczywiście nie mówi, bo się wstydzi! Boże! Jakie to słodkie!
    
    Postanowiła wspólnie z nim odegrać tę scenkę.
    
    Szeptała:
    
    - Jestem twoja… moja muszelka jest do twojej dyspozycji… mój ty zdobywco…
    
    Czuła jak chłopak pomaga sobie drżącymi dłońmi. Jakby rzeczywiście był prawiczkiem!
    
    Gdy wreszcie wszedł w nią, poruszał się niewprawnie, ale to i tak bardzo podniecało Martę. Uznała, że Armand potrafi świetnie grać. Jak bardzo musiał się wczuć, skoro, ledwie po kilku ruchach, spuścił się nieoczekiwanie.
    
    A to ancymonek… „zalał mi foremkę”, jak zapewne w swoim slangu określają to moi uczniowie… - pomyślała nauczycielka – Zaraz, zaraz… dlaczego ja w takiej chwili myślę o moich uczniach? – zastanawiała się, gdyż w jej głowie tłukł się obrazek z dzisiejszej lekcji, z Mateuszem i ...
    ... Patrykiem w roli głównej. Tak dziwnie dziś patrzyli.
    
    Chłopak, mimo wytrysku, jeszcze poruszał się w niej, jakby chciał wykorzystać każdą chwilę…
    
    - Proszę… rozwiąż już mnie… jednak niewygodnie mi ze skrępowanymi rękoma – prosiła.
    
    Odpowiedziało jej milczenie. Chłopak, szybko i głośno dysząc, zgramolił się z niej. Ale nie wypowiedział ani słowa!
    
    Ależ z niego artysta! – myślała historyczka – eliminuje zmysły wzroku i słuchu, żebym skupiła się na samym dotyku… Trudno… jakoś przecierpię te związane dłonie.
    
    Usłyszała jak chłopak oddala się i zaraz natychmiast przychodzi… Ale jakby głosy oddalania były lżejsze, a przybliżania znacznie cięższe.
    
    Proszę! Co ten mózg robi, gdy mu zablokować zmysł wzroku! Niewątpliwie zniekształca bodźce! Zaraz mi się wyda, że kładzie się na mnie znacznie cięższy mężczyzna!
    
    Założenie spełniło się co do joty! Kobieta wręcz jakby poczuła się przytłoczona wielkim ciężarem.
    
    Jak on to robi?! Pewnie celowo mnie tak przygniótł! Czyli czas na nową rolę… Zniewolonej… zdominowanej… Nie ma problemu.
    
    - Ach… ty mój ciemięzco… ależ poczułam twój ciężar na sobie… zaraz wyciśniesz ze mnie ostatnie soki… - wyszeptała mu, zdając sobie sprawę z trafności ostatniego słowa.
    
    No tak… soków… soczków, to ty wycisnąłeś ze mnie mnóstwo! – pomyślała.
    
    Ciemiężyciel nadal nie wydał z siebie słowa. Tym razem nie tyle głęboko oddychał, co sapał.
    
    Poczuła na udzie jego oręż. Wydał się znacznie większy i cięższy niż przed chwilą.
    
    No tak, wszak ma mnie teraz ...