1. Marta i sztuczna inteligencja (całość)


    Data: 07.01.2020, Autor: Historyczka

    ... spotkać ostre ciemiężenie…
    
    - Już czuję, jaki jesteś gotowy! To naprawdę godne podziwu! Coś czuję, że na koniec, czeka mnie najtrudniejsza przeprawa… oj… dasz mi pewnie do wiwatu!
    
    Oczywiście znów nie odpowiedział, za to jego gruby pal już torował sobie drogę… Zdecydowanie był teraz jeszcze większy. Bo z trudem wciskał się w pochwę…
    
    Co jest? Czy to ja się podświadomie bronię? Ale przecież to niemożliwe… przecież chcę, żeby znów wszedł we mnie…
    
    - Mój ty tygrysie… to niesamowite, że tak jeszcze urosłeś… tylko czy aby moja norka nie jest za ciasna dla tak ogromnego zwierza?
    
    Wiedziała, jak takie komplementy działają na mężczyzn. Rzeczywiście zdopingowały go. Sapiąc, wytężył się i naparł tęgo.
    
    - Ochhh… ochh… - wzdychała Marta głośno – chhhh! Wszedłeś we mnie znowu! Mój ty zdobywco!
    
    Marcie wydało się, że nigdy dotąd nie miała w sobie członka aż tak dużych rozmiarów. Dlatego czuła intensywnie, jak jej cipka jest potężnie rozpychana. Jęczała coraz głośniej.
    
    Związane ręce uniemożliwiały jej jakiekolwiek działania, nawet nie mogła za bardzo zmienić pozycji. Szalenie ją to ...
    ... podniecało, że jedyne co może robić, to przyjmować sążniste pchnięcia i… jęczeć. Toteż jęczała głośno jak nigdy. Stękała.
    
    -Aaaa… aaaa… jesteś wspaniały… niezmordowany… w najskrytszych marzeniach nie wyobraziłabym sobie, że aaaa… aaaa… ktoś może mnie tak przelecieć…
    
    Celowo gadała dużo. Chciała sprowokować go, choćby do jednego słowa.
    
    - Podoba ci się to, że jestem taka ciasna?
    
    Odpowiadało jej milczenie.
    
    - Może teraz mnie już rozwiążesz… chciałabym zobaczyć cię, jak się ze mną kochasz…
    
    Znowu cisza.
    
    Dopiero, gdy czuł, że kończy, przyspieszył, wydając z siebie jakieś nieartykułowane dźwięki, które kompletnie nie pasowały jej do Armanda…
    
    Znów skończył we mnie… Czy to już ostatni raz?
    
    Kanapa aż trzeszczała, gdy z niej schodził. Okazało się, że nie od razu rozwiązał ją! Dopiero gdy wrócił z łazienki. Dziwne to było. Zwłaszcza, że wydało jej się jakby słyszała zamykanie drzwi wejściowych. Co za omamy!
    
    Tego wieczora Armand do końca był małomówny. Najbardziej zadziwiło Martę to, że nie chciał jej zdradzić ani sposobu przyrządzania, ani składników potraw dzisiejszej kolacji… 
«12...11121314»