1. Marta i sztuczna inteligencja (całość)


    Data: 07.01.2020, Autor: Historyczka

    ... że wiedziała, że na dalszą metę nie będą parą, uległa mu. W wynajmowanym przez niego mieszkaniu w Lublinie. Poszła z nim do łóżka, łamiąc swoje zasady. Było jej dobrze. Murarz przeleciał ją porządnie. Do dziś pamięta, jak była głośna.
    
    Skończyła z nim szybko, bo zdawała sobie sprawę, że taki związek prowadzi do nikąd.
    
    Potem napatoczył się ten księgowy. Sporo od niej starszy. Na początku nie sprawiał wrażenia zboczeńca. Ale gdy dała się namówić na przejażdżkę, okazało się, że szybko skręcił do lasu… Miał pokazać jej uroczy zakątek… a pokazał jej… tylnie siedzenie.
    
    Opierała się, ale chyba niezbyt stanowczo… może chciała znów poczuć mężczyznę… Posiadł ją w aucie. Na tylnej kanapie… na masce. Był wyjątkowo ostry. Sama się sobie dziwi, że tak ją to wtedy podnieciło. Urwał guziki bluzki, rozdarł spódnicę. Uległa mu.
    
    Niezwykłą odmianą była wiadomość od niejakiego Pat-Mata. Bardzo długa. Marcie wydało się, że ten facet mocno się przed nią otworzył. Pisał co lubi, co czuje. Miała wrażenie, że odczytuje, co mu w duszy gra… Żeby tego było mało, czuła, jak przez skórę, że ten człowiek ma zupełnie podobne zainteresowania i upodobania jak ona. Pierwszy raz w życiu spotkała się z takim odczuciem.
    
    Nie mogła mu nie odpisać. Potem, pierwszy raz w życiu, z tak wielką niecierpliwością oczekiwała na odpowiedź.
    
    Przyszła znów obszerna, wręcz wyczerpująca. Marta promieniała z zachwytu. Ujęło ją docenienie elegancji, mimo, że jej jeszcze nie widział. „Nawet nie wie, że trafił w mój ...
    ... czuły punkt!” – myślała, uśmiechając się w duchu.
    
    Nie wytrzymała. Musiała dowiedzieć się jak on wygląda. Mimo, że krępowała się poprosić o zdjęcie, ostatecznie się na to zdobyła. Ależ teraz czekała z niecierpliwością. Mimo wrodzonego optymizmu, nie chciała dawać sobie wielkich nadziei.
    
    „Pewnie znowu będzie to jakiś stary dziad… A może gówniarz, jakiś cherlawy, albo otyły. Nie… nie… to nie może być tak, że ma jednocześnie i tak ciekawą osobowość i atrakcyjną aparycję. Poza tym, że też ja głupia o tym nie pomyślałam!, jakby był przystojny, to na pewno by sobie kogoś znalazł w realu.”
    
    Jakież było jej zaskoczenie, kiedy otrzymała wiadomość ze zdjęciami nad wyraz urodziwego chłopaka. Brunet, wspaniale zbudowany, z twarzą niemal filmowego amanta. Wiek - na oko poniżej dwudziestego piątego roku życia.
    
    „Nie… to nie może być prawda! Może jakiś gość robi sobie ze mnie jaja, chce popisać, fotki bierze z neta…”
    
    Odniosła wrażenie, że Pat-Mat jakoś unika spotkania. Więc ma rację! Było to dość osobliwe. Dotąd to panowie wręcz parli do randek…
    
    W końcu nastąpił przełom. Chłopak nie dość, że wyjawił swe imię (okazało się, że nazywa się Armand), to zgodził się na spotkanie. Była wniebowzięta. Ale też w wielkiej panice. No bo jak tu się ubrać?! Chętnie założyłaby tę czerwoną minispódniczkę, ale, chciała budować image bardzo porządnej kobiety, a nie jakiejś frywolnej podfruwajki.
    
    Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek aż tak podekscytowana szykowała się na spotkanie. Przeraźliwie ...
«12...678...14»