Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... główka penisa. Strzelał w powietrze cienkimi nitkami wytrysku, ale jakby tego nie dostrzegał. Wciąż brał kolejne wściekłe susy, choć napotykał zdecydowany odpór. Powoli przestawało mnie to bawić. Usiadłam na tyłku i popadłam w smutne odrętwienie.
Ten głupi zwierzak był jak cała ludzkość. A nawet gorzej – był reprezentantem życia na Ziemi.
Wysunęłam ku niemu nogę i pozwoliłam, by się na niej wyżył. Oferta została przyjęta. W krótkiej chwili oblepił kończynę włosami i wilgocią. Psia sperma spływała obficie od kolana po łydkę. Rozkosz sierściucha zdawała się nie mieć końca, a zarazem nie miała nic wspólnego z rozkoszą. Był to raczej atawistyczny odruch, zakodowane pragnienie przedłużenia gatunku, które włączało mu się w umyśle za każdym razem gdy wyniuchał suczkę.
Mój wstręt narastał, aż w końcu znalazł ujście w agresji. Z całej siły cisnęłam owczarkiem w kąt, na co ten zareagował groźnym szczekaniem i okazywaniem kłów. Wróciłam do łóżka, uprzednio upewniając się, że drzwi kuchenne były szczelnie zamknięte.
Zasypiałam po raz kolejny, choć tym razem już bez wrażenia błogiego spokoju. Przed oczami wirowała mi ohydna sperma, sierść i zęby.
5. c.
Chaotyczne sny stanowiły zlepek ostatnich doświadczeń, a do tego doprawione były atmosferą surrealizmu. Byłam w wielkiej sali, gdzie kilkaset osób naraz uprawiało ze sobą dziki seks. Każdy centymetr kwadratowy podłogi zajęty był przez ludzkie ciała, nacierające na siebie, jak owady w roju. Ta ich zbiorowa miłość, ...
... wykonywana w paralitycznym rytmie, wydawała mi się niesamowicie piękna. Zazdrościłam im, bo nie miałam dostępu do tej zabawy. Byłam bowiem odizolowana od reszty pancerną szybą i zdana na zupełnie inne doświadczenia.
Na łóżku siedziała cała moja rodzina. Matka, ojciec oraz dwaj bracia. Wszyscy oni masturbowali się, a jednocześnie grozili mi palcem. Patrzyli na coś, co znajdowało się zaraz za moimi plecami. Drżałam ze strachu na samą myśl, co to może być. Kiedy wreszcie obróciłam głowę, rozpoznałam Borysa. Ten zaś zwyzywał mnie i stłukł mocno pięściami. Kierował ciosy na potylicę, plecy oraz pośladki, a przy tym penetrował mnie od tyłu. Jego fiutek rósł i rósł, aż wreszcie osiągnął monstrualne rozmiary. Ciekła ze mnie krew, która wnet przeobrażała się w kleistą, półprzezroczystą maź.
Gdy obróciłam się za siebie, odkryłam, że mój kochanek również jest lekko przezroczysty. Znikał w oczach, aż w końcu jego miejsce zajął Oleg. Ten zaś trzepnął mnie w policzek i zamroczył na bliżej nieokreślony czas. Błądząc w ciemnościach, zacisnęłam dłonie na czyichś nadgarstkach, by po chwili odnaleźć siebie w zupełnie nowej sytuacji.
Klęczałam przed wielkim penisem. Lizałam go i ssałam. Muskałam wargami, przygryzałam z ostrożnym wyczuciem. Penis był straszliwie twardy, nie przypominał ludzkiego ciała. Sperma lała się z niego, jak z kranu, a mimo to wciąż zachowywał skalistą konsystencję. Pochłaniałam wydzielinę głębokimi łykami, choć przecież nie miałam szansy nadążyć za tym szalonym tempem ...