1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... ejakulacji. W pewnej chwili mój brzuch zrobił się przeraźliwie ciężki. Dławiłam się od nadmiaru płynu w gardle, nasienie wyciekało z kącików ust oraz przez nos. Odepchnęłam od siebie tę dziwaczną, ciągle tryskającą pałę, by zauważyć, że jej właścicielem jest mój syn. Wtedy ten spokojnie skierował strumień na moją twarz. Spuszczał się nadal, sterując fiutem jak szlauchem. Sperma zaklejała mi oczy, nozdrza i usta, a gdzieś daleko w tle zawodził pies. Wkrótce Filip zaatakował moje gardło. Brałam na siebie kolejne wystrzały, pracowałam wargami, podniebieniem, przełykiem. Wreszcie mój żołądek odmówił posłuszeństwa i zaczął zwracać nadmiar spożytej treści.
    
    Obudziły mnie nagłe mdłości. Zerwałam się do pozycji siedzącej, panicznie wciągając powietrze do płuc. Pot lał się ze mnie gęstymi strugami, zaś serce pompowało krew zdecydowanie za szybko. Chwilę później poczułam coś niepokojącego. Obmacałam waginę i odkryłam, że jest całkiem mokra.
    
    5. d.
    
    Wieczorem zjadłam z Justyną skromną kolację, którą przyrządziłyśmy z lodówkowych resztek. Słowem, były to kanapki. Mortadela, pomidor, ogórek, a do tego dzbanek rozwodnionej herbaty. Gdybym jadła to w swoim własnym domu, pewnie nie czułabym żadnego smaku, a ponadto smuciłaby mnie ogólna lichość żywota. Teraz jednak było mi dobrze. Nawet w tym marnym daniu odnajdywałam głupią radość z konsumpcji. W jakiś niepojęty sposób Justyna zarażała dobrym nastrojem. Czułam się przy niej lekko, młodo i bezpiecznie. Choć wcześniej nie chciałam ...
    ... przyjąć tego do wiadomości, teraz byłam już prawie pewna, że łączy nas pewna więź.
    
    Wyszłyśmy na miasto. Justyna zaordynowała długi spacer w stronę jej ulubionego, praskiego barku. Nie miałam lepszych pomysłów, więc zdałam się na jej wyczucie. Zresztą w takich sytuacjach nigdy nie wykazywałam większej inicjatywy.
    
    Zaskoczyła mnie swoim nowoczesnym szykiem, jakże odmiennym od tego, co prezentowała na bazarze. Założyła na sobie czerwone buty na wysokim koturnie, porwaną, dżinsową miniówkę, a na nogi - czarny nylon w szeroką kratę. Całość wizerunku spinała ciasna skórzana kurteczka, a także ostry makijaż; fiolet wokół oczu i krwistoczerwona szminka. Aura seksu oraz pewna doza awanturniczości, jaka jej teraz towarzyszyła, budziła we mnie ukłucie zazdrości. Też chciałabym wyglądać tak świeżo, wyróżniać się od szarego tłumu.
    
    Ja z kolei miałam na sobie lekką sukienkę w tygrysie cętki, którą pożyczyłam od Justyny. Kiecka nie bardzo do mnie pasowała, choć w dalszym ciągu była lepsza, niż moje standardowe tiszerty i dżinsy.
    
    Kiedy mijaliśmy FSO, grupka monterów, która właśnie opuszczała mury fabryki, zareagowała gwizdami. Każdy z nich odprowadzał wzrokiem kształtny tyłek Justyny. I chyba tylko do niej skierowane były te umizgi.
    
    Po drodze zwierzyłam się niemal z całego bagna, jakie spotkało mnie w życiu, zaś ostatnie wydarzenia zajmowały w tych opowieściach zdecydowanie najwięcej miejsca. Justyna słuchała spokojnie, raz po raz wtrącała jakąś skromną uwagę lub parskała z ...
«12...161718...97»