Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... uda. Szybko wychwyciła moje spojrzenie. Skomentowała je bezgłośnym cmoknięciem, co uruchomiło we mnie nagłe mrowienie w okolicach podbrzusza. Zrobiłam się mokra.
Chyba naprawdę byłam lesbą.
Po zabezpieczeniu stoisk, ruszyłyśmy razem na przystanek.
Czekałam na jakąś propozycję z jej strony albo jakikolwiek gest, który byłby potwierdzeniem chęci. Chciałam mieć pewność, że pragniemy tego samego. Justyna nie kwapiła się do przejmowania inicjatywy, choć w moim przekonaniu dominację miała zapisaną w swoich genach. Szła spokojnie i nie odzywała się słowem.
Gdy stanęliśmy pod autobusową wiatą, zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła paczkę Caro, po czym zaoferowała poczęstunek. Odmówiłam, coraz bardziej zdezorientowana jej chłodnym nastawieniem.
- To jaki jest plan? – spytała, zaciągając się świeżo odpalonym papierosem.
Nie miałam żadnego pomysłu na odpowiedź, więc milczałam, z lekko zwieszoną głową.
- Wracasz teraz do siebie? - kontynuowała beznamiętnym tonem, od którego robiło mi się coraz bardziej głupio.
- Tak, jadę do domu – potwierdziłam, czując raptowną suchość w gardle. - Muszę sprawdzić, czy gnojek nie popełnił jeszcze samobójstwa – dodałam odrobinę weselszym tonem, by ukryć przed nią moje rozczarowanie.
Dmuchnęła na mnie dymem i jakby skarciła spojrzeniem.
- Alinko, bidulo... - Położyła dłoń na moim ramieniu i lekko przyciągnęła do siebie – Proszę, nie bądź taka ponura. Powiedz po prostu, co ci chodzi po głowie.
- Byłam pewna, że się ...
... domyślasz – szepnęłam.
Z jakiegoś powodu nie potrafiłam wypowiedzieć na głos swoich myśli. Gdyby chodziło o faceta, pewnie palnęłabym bez namysłu, że mam ochotę na seks. Ale dziwnie było mówić coś takiego do kobiety. Jeszcze na bazarze, gdy pracowałyśmy naprzeciw siebie i raz po raz wymieniałyśmy ciepłe spojrzenia, wydawało mi się to dziecinnie proste. Nie sądziłam, że takie głupie, niewinne stwierdzenie, jak „mam na ciebie ochotę” może ugrząźć w gardle i sparaliżować mowę.
Pocałowała mnie w policzek, a po chwili w usta, miękko. Przysunęła się bliżej i spojrzała prosto w oczy. Nic nie mówiąc, wsunęła rękę pod moją kieckę, gdzie natychmiast wymacała krocze.
Obejrzałam się nerwowo za siebie, chcąc mieć pewność, że nikt nas nie widzi. Ludzi było całkiem sporo, przemieszczali się w sennym, jednostajnym rytmie. Tylko co niektórzy przystawali i posyłali dziwne spojrzenia, pełne konsternacji lub zdegustowania.
- Ciekniesz – stwierdziła z rozbawieniem, a jej twarz przybrała zadziorny wyraz.
- Przestań, zaraz ktoś nas pobije... - ostrzegłam ściszonym głosem, ale w zasadzie nie miałam nic przeciwko tej pieszczocie. Dotykając cipki, wyrażała zarówno moje, jak i swoje intencje.
7. c.
Ustaliłyśmy, że pojedziemy do mnie. Zbadamy sytuację, wypijemy herbatę, a później wrócimy do niej. Proponowałam nocleg, ale Justyna nie chciała zostawić psa bez opieki.
Filipa nie było. Pewnie znowu robił jakąś tajemniczą fuchę albo szlajał się samotnie po sobie znanych terytoriach.
Na ...