Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... stole w kuchni znalazłam stuzłotówkę oraz karteczkę z napisem: „przepraszam, przyjmij chociaż to”. Zachciało mi się krzyczeć albo płakać. Ostatecznie tylko parsknęłam śmiechem. Justyna wychyliła się zza moich pleców, obejrzała znalezisko, po czym wydęła wargi. Zrobiła komiczną, prześmiewczą minę.
- Nie bądź taka zła dla synka – zaapelowała. - Przecież widzisz jak się stara.
- To jest chyba zapłata za wczorajszy wytrysk – drwiłam.
- Bardziej mi to wygląda na przeprosiny – stwierdziła, teraz już odrobinę poważniejszym tonem. - Myślę, że powinnaś przyjąć prezent.
Zawahałam się.
- Dobrze, wydamy to na przyjemności – Zgarnęłam banknot i wcisnęłam go do stanika, w geście podpatrzonym z jakiegoś filmu. Śmiałyśmy się z tego.
Natomiast przy herbacie nastroje uległy gruntownej zmianie. Justyna poruszyła temat Borysa oraz jego miłosnych zakusów. Uznała, że powinnam być dla niego znacznie milsza, niż dzisiejszego dnia, a przy tym sugerowała prowadzenie subtelnej gry. Jej zdaniem, lepiej go na przemian zwodzić i kokietować, tak długo, aż wreszcie straci cierpliwość i poszuka nowego obiektu uczuć. Wszystko po to, bym któregoś poranka nie dowiedziała się, że właśnie straciłam pracę.
- Czy to jakaś wielka sztuka, znaleźć nową robotę? - żachnęłam się. - Bazarów w Warszawie pod dostatkiem, najwyżej przeniosę się pod Pałac albo na Stadion. Poza tym zawsze mogę sprzedać ładę Olega, która niszczeje na parkingu. Trzymam ją, właściwie nie wiadomo po co, ale jeśli zrobi się ...
... ciężko, puszczę od razu. Choć pewnie teraz nie jest już zbyt wiele warta.
Spojrzała na mnie uważnie, jakby zaskoczona tą odpowiedzią. Na jej twarzy pojawił się tajemniczy grymas.
- A co jeśli powiem, że nie chcę cię stracić? - zapytała równie tajemniczo.
Zatkało mnie. Spuściłam wzrok i objęłam duralexowy kubek.
- Skarbeńko... - kontynuowała – przecież umarłabym z nudów, gdybym za koleżankę z pracy miała kogoś innego, niż ty.
Posłałam jej łagodny uśmiech, choć w gruncie rzeczy liczyłam na coś innego. Miałam wrażenie, że zaraz wyznamy sobie miłość. Czy rzeczywiście zadurzyłam się w kobiecie? Przerabiałam tę myśl, analizowałam, ale nie wychodziło mi z tego nic, co dałoby się uznać za wiedzę pewną.
Spakowałam szczoteczkę, podpaski, kilka ciuchów. Naprędce uprzątnęłam sypialnię i pościeliłam łóżko, zupełnie jak przed wyjazdem na wakacje, których nie zaznałam od lat. Justyna przechadzała się w tym czasie po domu. Zaglądała do łazienki albo pokoju Filipa.
- Całkiem niezła chałupa – podsumowała na koniec.
- To jedyna dobra rzecz, jaka wynikła z mojego małżeństwa.
- Alinko! - zaśmiała się. – Czyżbyś nabierała dystansu do siebie?
Nie skomentowałam tej uwagi, ale postanowiłam ją zapamiętać. W moim życiu chyba rzeczywiście następowały poważne przemiany.
Kiedy wyszłyśmy pod blok, Justyna znów zaginęła w torebce, szukając swoich Caro. Pod wpływem impulsu przytuliłam się do niej od tyłu. Splotłam ręce na jej brzuchu i złożyłam głowę na ramieniu.
- Mogłabym ...