1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... podwoził Filipa pod blok.
    
    - Co ty tu robisz? - zapytałam głupio, oszołomiona faktem, że byłam śledzona.
    
    Nie odpowiedział. Zrobił krok w moją stronę i wyciągnął przed siebie swoje potężne łapska. Chciał mnie podnieść, co przyjęłam z jeszcze większą grozą. Natychmiast stanęłam na nogi.
    
    - Dobrze, a teraz idziemy – zaordynował, po czym odwrócił się i zaczął powoli schodzić po schodach.
    
    Pragnęłam uciec, lecz okrucieństwo bijące od mięśniaka odebrało mi wolną wolę. W jego głosie dźwięczała władcza, despotyczna postawa, nie uznająca sprzeciwu. Posłusznie wykonałam polecenie i ze spuszczoną głową poszłam za nim w dół. Starałam się nie myśleć o co w tym wszystkim chodzi, ani do czego zmierza ta kuriozalna sytuacja.
    
    Na zewnątrz stał czerwony polonez, zaparkowany nonszalancko na samym środku osiedlowej ulicy.
    
    Bez słowa otworzył przednie drzwi. Zajął fotel kierowcy i poczekał. Nie trzeba było wypowiadać tego na głos, dobrze rozumiałam czego ode mnie oczekuje. Wsiadłam na tylne siedzenie, czując jak moje ciało robi się słabe, jakby pozbawione krwi. Drżącą ręką zamknęłam za sobą drzwi.
    
    - Jeszcze raz – burknął, łypiąc na mnie z tylnego lusterka.
    
    Trzasnęłam drzwiami ponownie, tym razem z większą siłą.
    
    Przez większą część drogi drżałam ze stresu i męczyły mnie duszności. Z nerwów wierciłam kolanami oraz palcami stóp. Na przemian zaciskałam dłonie na udach albo wsuwałam je pod pośladki, by powstrzymać ich konwulsyjny dygot.
    
    Nie miałam pojęcia, co też ten milczący ...
    ... siłacz zamierzał ze mną zrobić. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego mnie śledził oraz czemu zdecydował się na porwanie. Czy to samo zrobił z Justyną? Wywiózł ją do Suchego Lasu, zamordował i zakopał, zaś teraz to samo planował zrobić ze mną? A może jest stręczycielem, psychopatycznym gwałcicielem?
    
    Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy minęliśmy Bródno, a polonez skręcił w znajomą mi uliczkę, pełną nuworyszowskich domów. Wyjaśnienie okazało się banalnie proste, aż dziw, że nie przyszło mi do głowy dużo wcześniej.
    
    Stanęliśmy przed willą Borysa. Osiłek znieruchomiał z rękami zaciśniętymi na miękkim pokrowcu kierownicy. Jego milczenie po raz kolejny zawierało w sobie czytelny komunikat.
    
    Z pewnym ociąganiem wynurzyłam się z samochodu. Trzasnęłam drzwiami na tyle mocno, na ile zdołałam. Przez krótką chwilę łapałam kontakt wzrokowy z mięśniakiem, a od tego zrobiło mi się tylko zimno w trzewiach. Nic dziwnego, że Filip z każdym dniem pogłębia swoje popierdolenie, skoro przystaje z takimi typami, jak ten.
    
    Ruszyłam w kierunku domu. Polonez wciąż nie odjeżdżał, jego kierowca stał na posterunku, pilnując, bym dotarła tam, gdzie przykazano.
    
    9. e.
    
    Borys otworzył drzwi zanim zdążyłam nacisnąć dzwonek. Uśmiechał się do mnie jowialnie i wskazywał ręką wnętrze. Przestąpiłam próg, poczekałam, aż zamknie za mną drzwi, po czym rozłożyłam ramiona w pytającym geście.
    
    - Alinko, porozmawiajmy – zaproponował cicho, niemal przyjaznym tonem.
    
    Wziął mnie lekko pod bok i popchnął w głąb ...
«12...323334...97»