Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... codziennych zajęć. Mimo to, teraz nawet najskromniejsza forma świętowania budziła mój wstręt.
- Nie przychodź, proszę – dodał po chwili. - I tak nie będzie mnie w domu.
Pewnie zmyślał, ale i tak zaintrygował mnie niespodziewany luz, z jakim to wypowiedział.
- Wychodzisz gdzieś? - W moim głosie zabrzmiało zdumienie, które maskowałam w dość nieudolny sposób.
- Tak, kolega chce mnie wyciągnąć.
- To fajnie – stwierdziłam, chyba nawet z lekką radością.
Posłałam mu uśmiech, kiwnęłam głową na pożegnanie, po czym ruszyłam ku drzwiom wyjściowym. Wtedy Filip podszedł bliżej i złapał mnie za rękę. Odruchowo wyszarpnęłam dłoń, a w moich skroniach zapulsowała krew.
Przylgnęłam plecami do ściany, popatrzyłam na syna z odnowioną odrazą. Przeczuwałam najgorsze, a jednak tylko pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia, mamo – rzucił na odchodne.
Jurij był cichy i skoncentrowany. Pewnie dlatego, że odpuściłam sobie dalsze prowokacje. Przewiózł mnie z jednego miejsca na drugie, nie emitując ani jednego dźwięku.
Podjeżdżając pod dom Borysa, przyglądał mi się uważnie. Jego spęczniała gęba nieruchomiała, zajmując niemal całą powierzchnię lusterka, zaś w pustych oczkach czaiło się jakieś wyczekiwanie. Kto wie, może jednak rozważał ofertę, jaką mu przedstawiłam.
1. d.
Tuż po wejściu, Borys przylgnął do mnie, jak wytęskniony pies. Obwąchiwał moją szyję, obcałowywał twarz, potem przystąpił do macania. Po natężeniu przykrej woni wywnioskowałam, że był już krańcowy ...
... pijany.
- Co zrobiłaś z cyckonoszem? - zdziwił się.
- Uwierał mnie – odpowiedziałam.
Początkowo pozostawał niby wesoły, lekko ironiczny, lecz wkrótce jego oblicze spoważniało i prędko przekształcało się w coś niedobrego. Biedna, skołowana od alkoholu główka zaczęła nabierać podejrzeń, tworzyła fantastyczne scenariusze, według których z pewnością dopuściłam się jakiś straszliwych uchybień. Zrobiłam coś złego poza domem albo po prostu zapomniałam gdzie moje miejsce. Zawiniłam zdradą, kurewską postawą, a może przesadnym zadzieraniem nosa. Właściwie nie miało znaczenia co konkretnie przeskrobałam, ważne, że byłam winna.
- Chodźmy się pieprzyć – szepnęłam mu do ucha.
Jedyne na co mogłam się teraz zdobyć, by zadbać o swoje bezpieczeństwo, to zmącić psychopacie tok jego rozumowania.
- Ale tym razem w łóżku, dobrze? - dodałam po chwili, delikatnie wyswobadzając się z bolesnego uścisku.
Mielił w sobie jakieś tajemnicze refleksje. Sapał donośnie, obdarzając mnie na poły wściekłym, na poły zagubionym spojrzeniem. W końcu zmusił intelekt do komunikacji.
- Dobrze, Alinko – wybełkotał. - Zaraz cię będę pierdolił.
Odwrócił się i chwiejnym chodem ruszył w stronę salonu. Po drodze potknął się o niewidzialną przeszkodę, ale zdołał utrzymać równowagę. Wiedziałam, że zanim przystąpi do wprowadzania słów w czyny wypije jeszcze kolejne uncje wódki.
Poszłam do sypialni, zdjęłam swoje zgrzebne szaty i zastygłam w oczekiwaniu.
Wiedziałam, że przed seksem wypadałoby ...