1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... zjawisko czasu stawało się jeszcze bardziej względne, niż kiedykolwiek przedtem.
    
    Ocknęłam się na dźwięk ożywionych rozmów.
    
    Ktoś krzyczał o krwi, że pełno jej przed domem i że strugi ciągną się aż od samochodu. Pomimo kołatania w uszach, zdołałam rozpoznać głos Jurija.
    
    - Myślałem, że ktoś cię odjebał! - emocjonował się. - Co się, do kurwy, nędzy tutaj odwaliło?
    
    - Mały wypadek, nic takiego – uspokajał Borys, podpitym, frymuśnym falsetem.
    
    - Wpadłeś na sarnę?
    
    - Nie... Nie... to Alinka.
    
    - O czym ty chrzanisz? Potrąciłeś swoją kobietę?
    
    - No nie potrąciłem! Nikogo nie potrąciłem. Skaleczyłem ją tylko, trochę niechcący.
    
    - Przesuń się.
    
    - Ależ proszę cię bardzo!
    
    Usłyszałam ciężkie kroki. Jurij wszedł do sypialni i włączył górne światło. Oślepłam na moment. Zacisnęłam powieki. Odruchowo szarpnęłam się na bok, co tylko sprowadziło na mnie jeszcze więcej bólu.
    
    Nic nie mówił. Stał przy łóżku i patrzył.
    
    Po chwili do pomieszczenia wtarabanił się Borys. Zaciągał się swoim ekskluzywnym, zachodnim papierosem i żywo gestykulował.
    
    - Słuchaj – zabełkotał, jednocześnie wydychając siwy dym. – Zwykle nikomu nie pozwalam... Dotykać mojej... no tej mojej! Ale jeśli chcesz być tak miły... to może ponaklejasz jej... jakieś... nie wiem... plasterki.
    
    Jurij nie reagował.
    
    - Albo olej... - kontynuował – Ona i tak mnie nie chce... Czy wiesz co mi powiedziała... ta kurwa? Ta niewdzięczna pizda... dla której poświęciłem wszystko... dla której człowieka zajebałem? ...
    ... Wiesz? Wiesz co powiedziała...?
    
    Jurij nie wiedział albo nie chciał uczestniczyć w zgadywaniu. Borys odczekał chwilę, beknął donośnie, po czym kontynuował podjęty wątek:
    
    - Że mam kompleksy! Tak właśnie powiedziała... Niech zdycha.... Czemu w ogóle z tobą rozmawiam? Weź ją wywieź gdzieś... i porzuć... To wszystko, na co ta szmata zasługuje... I solenizanta... Bękarta też gdzieś zakop... Rób swoje... Zamknijmy ten pierdolony etap... Tak właśnie jak i ona sama sobie tego życzyła.
    
    Ochroniarz zbliżył się do łóżka. Przysiadł na brzegu i spojrzał mi w oczy. Moja dolna warga zaczęła dygotać.
    
    Kiedy wyciągnął rękę, wpadłam w popłoch.
    
    - Nie rób tego – wystękałam, czując jak cała mięknę, a moje spodnie tężeją od gorącego moczu.
    
    Jednak zamiast uderzyć albo dusić, Jurij zaczął pocieszać. Położył dłoń na włosach. Pogładził po głowie, całej w krwistych skrzepach i umorusanej w leśnej ściółce. Po chwili przesunął rękę na policzek. Dotykał mnie koniuszkami palców z niespodziewaną delikatnością.
    
    - Wywieziesz ją w końcu? - ponaglał Borys. - Czy może mam ci ten rozkaz... przesłać poleconym?
    
    Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Nie było słychać nic, oprócz cichego posapywania oraz wydychania kolejnych tytoniowych chmur. Wreszcie Borys nie wytrzymał:
    
    - Co ty odpierdalasz...? - oburzył się. - Chuju jeden... Może ją jeszcze przelecisz? Kręci cię, co...?
    
    Teraz i on podszedł do łóżka. Stanął za plecami ochroniarza, po czym spróbował odepchnąć go do tyłu. Ten z kolei napiął ...
«12...646566...97»