Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... Zakładałam na siebie kolejne części garderoby, a robiłam to w sennym, ślimaczym tempie. Jak co dzień, oceniałam skalę zniszczeń, jaka dotknęła moje ciało.
Brzuch nie był już idealnie płaski. Brzydka, pojedyncza fałda tłuszczu przegrywała z grawitacją i ciągnęła lekko ku podłodze. Odstające wargi sromowe już od dawna wiały smutkiem i błagały o chirurgię plastyczną. Nie wiem czemu porzuciłam nawyk depilowania krocza, co przecież tylko uwydatniało szkaradę cipki. W okolicach oczu oraz ust rysowały się drobne siatki zmarszczek. Dostrzegałam je również na dekolcie. Mimo to jedyne mocniejsze pocieszenie dotyczyło właśnie piersi. Ciągle jeszcze zachowywały w sobie pewną dumę i sprężystość. Nie zwisały okropnie w dół, jak u wielu kobiet przy zaawansowanej czterdziestce. Do tyłka też nie miałam większych zastrzeżeń, choć pamiętałam czasy, gdy był dużo jędrniejszy.
Po założeniu obleśnego, naddartego stanika oraz fig, mających w sobie tyle uroku, co barchanowe majty, marna resztka atutów cielesnych została momentalnie zabita.
Sięgnęłam szybko po dżinsy, by zniknąć w ubraniach i położyć kres dalszemu znęcaniu się nad sobą. Wtedy do łazienki wpadł Filip. Przestraszyłam się i o mały włos nie wydałam z siebie krzyku.
- Po szczoteczkę – wytłumaczył.
Zmierzając ku umywalce, przesunął tors wzdłuż mojego biustu. Skurczyłam się w odruchu obronnym. Ukryłam piersi pod splecionymi rękami, choć miałam już na sobie biustonosz.
W drodze powrotnej trącił mnie lekko od tyłu, niby ...
... niechcący. Poczułam dotyk penisa na pośladku i naraz powróciło koszmarne wspomnienie wczorajszego poranka. Struchlałam. Jego nastoletnie przyrodzenie wypełniało bokserki bardziej, niż w tej sytuacji powinno. Po chwili przepchnął się do drzwi, a zrobił to tak, by przed wyjściem dotknąć mnie jak najwięcej razy.
Każdy kontakt z jego skórą powodował coraz większy szok. Gdy zniknął, natychmiast zatrzasnęłam drzwi i przekręciłam blokadę. Usiadłam na brzegu wanny, próbując uspokoić oddech i stłumić nerwowe drżenie.
Zrozumiałam, że swoją biernością jedynie umacniam tę patologię. Jak tak dalej pójdzie, któregoś razu rzuci mną o ziemię i po prostu zerżnie. Nie sądziłam, abym była w stanie odeprzeć taki atak.
4. Oleg.
Do pewnego momentu kolejny dzień pracy był identyczny, jak wszystkie poprzednie.
- Kochana, ile za tą halkę?
- A ta czapka Ridersów to oryginalna, bo widać osiem szwów?
- Ojej, a nie da się taniej?
Wyłom w monotonii nastąpił w połowie dnia, gdy tłum uległ rozrzedzeniu, a ja oddałam się pogawędce z Justyną. Tym razem uległam pokusie opowiedzenia jej czegoś więcej o swoim życiu.
Piłyśmy cierpką neskę, od której trzęsły się dłonie. Justyna wytrzeszczała swoje duże, ufne oczy, podsycając ochotę do dalszego mówienia. Zdradziłam już szczegóły wczorajszego wieczoru u boku Borysa, z rozmiarem członka włącznie. Teraz zaś przystępowałam do poważniejszych kwestii. Cofając się po sznurku zdarzeń, dotarłam do zagadnienia braku kręgosłupa i do wielkiej tęsknoty za ...