Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... również przy udziale syna.
Doszłam w połowie ich sesji, zalewając śluzem podłogę i uciekając wstydliwie do sypialni, tak samo jak kilka lat temu robił to mój syn.
Zaciskałam dłonie na uszach, by nie słyszeć już dłużej jej ohydnych okrzyków, chlupotania sromu czy zgrzytów sprężyn, które doprowadzały mnie do szaleństwa.
Innym razem nie wytrzymałam i wparowałam do ich pokoju. Krzyczałam na skonsternowaną kobietę, która piszczała i pośpiesznie ukrywała swoje wielkie piersi pod kołdrą. Kazałam im wypieprzać z mojego domu i gzić się gdzieś indziej. Filip zrugał mnie wtedy z dotkliwą zjadliwością. Jego dziewczyna prędko odzyskała rezon i poszła mu w sukurs:
- Precz stąd, kurwo!
W końcu uznali, że już dłużej nie da się koegzystować z wredną matką na niewielkiej przestrzeni. Zamieszkali w jakiejś wynajętej klitce, ponoć o całkiem wysokim standardzie i w nowym budownictwie. Adresu nigdy nie ujawniono.
Filip odwiedzał mnie raz na tydzień lub dwa i sprawdzał czy niczego mi nie potrzeba. Zostawiał pieniądze, zakupy. Nie był jednak zainteresowany dłuższą rozmową, ani czymkolwiek innym.
- Dobrze o ciebie dba, ta blondyna? - zaczepiałam z cichą nadzieją w głosie.
- Muszę lecieć – odpowiadał sucho.
- Gracie role, co? Teraz to ona jest twoją mamą?
- Zamknij się.
- Rozumiem, pewnie jej pizda wydaje ci się bardziej ciasna. Wiesz dobrze, że wszyscy ją mieli. I Borys i Jurij i sto łysych facetów z baru!
- Nie podkurwiaj mnie.
- Masz za dziewczynę kurwę ...
... barową! Podnieca ją tylko pieniądz i afera! Spróbuj nie dać jej jednego albo drugiego, tylko spróbuj!
- Wychodzę.
- Poczekaj, wypij ze mną chociaż kieliszek... - Błagałam. - Albo, kurwa, herbatę!
1. g.
W przypływie frustracji zaczęłam łazić po pubach i polować na przypadkowych facetów. Wracałam z nimi do domu, piłam na umór. Dawałam się wykorzystywać na wszelkie sposoby, zazwyczaj już po urwanym filmie.
Rano zbierałam z podłogi zużyte prezerwatywy i tylko dzięki temu dowiadywałam się ile razy mnie zerżnięto.
1. h.
Z jednym facetem spotykałam się częściej i miało to znamiona stałej relacji. Był brzydkim, łysawym biznesmenem w średnim wieku, który za wszelką cenę chciał sprawić wrażenie miłego i kochającego. Przypominał jednego z tych wujków, którzy napastowali mnie za młodych lat.
Miał żonę. Nie chciał jej zostawić, ale i nawet nie rozważaliśmy tego.
Kazałam mu zniknąć z mojego życia mniej więcej po dwudziestym wytrysku. Jeszcze do dziewiętnastego łudziłam się nadzieją, że gość musi się oswoić z moim ciałem. Po kolejnym miałam już pewność, że nigdy nie będzie dobrym kochankiem. Jego przedwczesne wytryski miały charakter chroniczny i chyba kliniczny. Darowałabym mu brak radości z penetracji, gdyby nie fakt, że brzydził się lizaniem lub wzajemnym dotykaniem.
Seks w jego wyobrażeniu musiał być czymś w rodzaju fizjologicznego obowiązku. Takim beznamiętnym pokrywaniem samicy w ciemnej jaskini, byle tylko utrzymać porządek i hierarchię w stadzie. Pewnie nie ...