Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
... szukałby wrażeń u przypadkowych kobiet, gdyby jego żona nie znudziła się tym mechanicznym pokrywaniem.
1. i.
Łaziłam coraz częściej do praskiego klubu studenckiego. Tańczyłam z upitymi dzieciakami i wyhaczałam tych, którzy mieli ochotę na przygodę ze starszą panią. Dymałam się z nimi w klubowej ubikacji, w akademiku, w parku Skaryszewskim, na wynajmowanych stancjach albo w mieszkaniach ich sióstr czy braci. A najczęściej sprowadzałam ich na noc do własnego domu.
Z każdą kolejną wizytą w klubie podryw zdawał się coraz łatwiejszy. Zaraz po wejściu słyszałam gdzieś za sobą okrzyki i podszepty, coś w rodzaju „to ona!”, „to tamta z bliznami!”, a następnie tabun chłopców, zidiociałych od hormonów, przepychał się, by postawić mi wódkę.
Młode towarzystwo reprezentowało sobą skrajnie odmienne środowiska i charaktery. Miewałam dzieciaków z zamożnych rodzin, utalentowane sieroty, łokciami torujące sobie drogę do sukcesu w bezlitosnym świecie kapitalizmu, szaraków w okularach z rogowymi oprawkami, nieśmiałych przystojniaków oraz pryszczatych brzydali o rozbuchanym ego.
Sypiałam z prawiczkami, kwiczącymi pode mną, jak ubijane świnie. Wypinałam też tyłek przed utytułowanymi jebakami, istnymi gwiazdorami uczelni, którzy seks ze mną traktowali albo jako formę dziwnej atrakcji albo symulację, ekwiwalent cipki, o jakiej aktualnie marzyli. Ci akurat posuwali mnie niejako w oderwaniu od reszty ciała. Zamykali oczy i radowali się cieplutkim mięsem mojego wnętrza, nie bacząc na ...
... szkaradę obwisłych cycków, rozrzedzonych siwych włosów czy odstających warg sromowych, pomiędzy którymi dochodzili.
1. j.
- Jesteś kurwą od urodzenia – powiedział przed laty mój braciszek.
Później „kurwę” słyszałam jeszcze tysiące razy, w większości przypadków zupełnie niezasłużenie. Teraz natomiast rzeczywiście czułam się i postępowałam jak zwykła ulicznica.
Sąsiedzi widywali mnie z brzuchem, ale z wózkiem dziecięcym nigdy. Wpadali na mnie, gdy zataczając się, prowadziłam do siebie nagrzanych młokosów. Szeptano o mnie, obgadywano. Jednak tylko okoliczne starsze panie oraz mój własny syn mieli w sobie dość odwagi, by powiedzieć mi to w twarz.
- Ty kurwo, wstydu nie masz! - syczała jakaś zmurszała staruszka w kolejce sklepowej.
- Patrzcie na dziwkę, jeszcze ma czelność spoglądać nam w oczy – oburzała się inna babcia, gdy wchodziłam do przepełnionej windy.
- Co ty wyprawiasz – denerwował się Filip. - Mówią, że się sprzedajesz. Brakuje ci czegoś? Przecież zawsze mogę pomóc! Wstyd mi robisz na całe miasto! Syn kurwy!
Brakowało jeszcze tylko tego jednego, ostatniego elementu, bym mogła w pełni ukonstytuować swój status nierządnicy, mianowicie opłaty.
Na złość całemu światu i na przekór sobie samej, zaczęłam robić to na poważnie. Dalej uwodziłam młodych chłopaków, ale teraz przed zdjęciem majtek żądałam od nich pięćdziesiąt albo sto złotych. Co ciekawe, tłumek chętnych nie zmalał, a wręcz przybierał na liczebności.
Najwyraźniej, łatwiej było przemóc ...