1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... znowu jako sprzątaczka. Tym razem ogłoszenia porozwieszałam z dala od Pragi i jej okolic. Nie zamierzałam odwiedzać byłych klientów, nawet jeśli chodziłoby o zwykłe odkurzanie czy mycie podłóg.
    
    Starałam się przypomnieć sobie kim byłam przed laty, lecz każda bolesna reminiscencja odciągała mnie od sedna. Przed oczami migały mi baty, jakie otrzymywałam od braci i ojca, od męża, syna, szefa, a także od wszystkich tych zgniłych dziwkarzy. Powoli dochodziłam do przekonania, że w tym przypadku żadne sedno nie istniało. Nigdy nie byłam tym kimś, o kim można było powiedzieć, że jest „kimś”. Przez całe życie egzystowałam tylko i wyłącznie w odniesieniu do czegoś albo kogoś. Byłam cichą ofiarą molestowania. Bierną żoną. Złą matką. Potulną pracownicą. Nawet jako dziwka nie potrafiłam nikomu narzucić swojej woli. Właściwie jedyną cechą, jaką dałoby się uznać za wyznacznik mojej osobowości była uległość oraz idąca za nią skłonność do nieustannego dostawania po dupie.
    
    Gdzieś w tym wszystkim, pomiędzy samotną libacją, a kacem, nastąpiło coś niespodziewanego. Filip przyniósł szokującą nowinę.
    
    Położył zakupy na kuchennym stole. Zajrzał do śmietnika, żeby sprawdzić czy nie jest przepełniony. Zmył kilka naczyń, a po chwili powiedział TO.
    
    Sądząc po jego spokojnym, beznamiętnym tonie, przekazana informacja uchodziła za coś w rodzaju ciekawej błahostki, po której u słuchacza miał nastąpić uśmiech lub kilka sekund refleksji.
    
    Na mnie podziałała inaczej. Pierwszy raz od lat poczułam ...
    ... mrowienie na plecach, przyspieszone bicie serca oraz trudności z oddychaniem. Niewykluczone, że o mały włos nie padłam na zawał.
    
    Powiedział, że ciocia Justyna żyje.
    
    Ponoć właśnie wróciła do kraju.
    
    3. Tożsamość
    
    W barze, w którym pracowała jego kobieta, padła rozmowa o Justynie. Ktoś widział ją na bazarze, a potem w okolicy bloku, w którym miała mieszkanie. Jakiś stary łysol uchylił rąbka tajemnicy. Stwierdził, że Borys, kiedy jeszcze żył, miał ją kazać porwać i wywieźć do Niemiec. A gdzie podziewała się później? To proste – tam gdzie wszystkie porwane i wywiezione do Niemiec kobiety: w burdelu. Na miejscu zapewne od razu odebrano jej paszport, dowód osobisty i wymuszono posłuszeństwo.
    
    - No i co, tak po prostu ją wypuścili? - drążyła barmanka.
    
    - Pewnie odpracowała swoje albo popyt na nią osłabł – gdybał łysol. - A może skorzystała z pomocy jakiegoś klienta i dała nogę. Różnie to bywa z dziwkami.
    
    Mówili, że postarzała się o dwadzieścia lat. Że wygląda niezdrowo. Że pewnie jest uzależniona od heroiny. Plotkowali o niej coraz więcej. Tyle tylko, że jej samej nie było zbyt wiele. Przesiadywała w swoim mieszkaniu i chyba bała się stamtąd wychodzić.
    
    Tyle było wiadomo od innych.
    
    Swoją relację z drugiej ręki Filip zakończył skądinąd trafnym, choć straszliwie przygnębiającym stwierdzeniem:
    
    - Jeśli to wszystko prawda, nie powinna tutaj wracać. Cholera wie kto ubabrał palce w tej sprawie.
    
    - Czy nie możesz jej jakoś pomóc? - pytałam przejętym tonem.
    
    - Co ...
«12...858687...97»