Szkoła uczucia
Data: 01.03.2020,
Kategorie:
miłość,
Nastolatki
Pierwszy raz
Klasycznie,
Autor: Qman
... na jej twarz. Niebieskie oczy dziewczyny dobiły mnie chyba jeszcze bardziej niż podczas tamtej lekcji polskiego. Po raz kolejny nie było w nich złości czy łez, a jedynie bezbrzeżny smutek i rozczarowanie. Szybko odwróciłem wzrok i udałem, że nacieram Edytę z całej siły, starając się robić to tak lekko, jak to tylko możliwe. Nagle doszło do mnie z całą siłą, że po raz pierwszy jestem tak blisko ukochanej mi osoby i do tego ją dotykam! Co prawda w rękawiczkach i w takich paskudnych okolicznościach, ale w tej chwili nie zwracałem na to uwagi. Nie mogąc się powstrzymać i wiedząc, że nikt tego nie zauważy, nachyliłem się, żeby poczuć zapach jej włosów. Tak mnie to oszołomiło, że działając pod wpływem nagłego impulsu, pogłaskałem ją delikatnie koło ucha. Co ja wyprawiam? - przestraszyłem się w myślach i szybko wstałem. Nie wiem, co ona wtedy pomyślała, czy w ogóle to nawet poczuła, ale wolałem nie sprawdzać. Wróciłem do chłopaków, którzy poklepali mnie po plecach i odszedłem z nimi, cały czas powstrzymując chęć, żeby odwrócić głowę i spojrzeć na Edytę. Wiedziałem, że dzisiejszy dzień zapamiętam na długo. Po raz pierwszy dotknąłem dziewczyny, którą kocham i dowiedziałem się, jak pachną jej włosy, ale z drugiej strony natarłem ją śniegiem i patrzyłem bezczynnie jak inni to robili. Nienawidziłem siebie za swoje tchórzostwo. Dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć? - pytałem sam siebie. Chciało mi się wyć.
Następnego dnia Edyta nie przyszła do szkoły i chłopaki zaczęli się bać, ...
... że może ona rzeczywiście dostała zapalenia płuc i będą mieli przechlapane. Ja mogłem mieć jedynie nadzieję, że z płucami dziewczyny wszystko jest w porządku. Na pierwszy rzut oka nie wydawała się mieć zbyt odpornego organizmu, zwłaszcza przy takiej bladej cerze, a przecież dawniej ludzie na to umierali. Przy obecnej medycynie i odpowiednich działaniach nie było to już groźne, a jej rodzice na pewno wszystkiego dopilnują. Rodzice... W takich chwilach zawsze sobie uświadamiałem, że należę do tych najbiedniejszych, biedniejszych nawet niż ci, którzy potracili całe majątki. Kiedy jednak Edyta nie pojawiła się przez cały tydzień, to zacząłem się już poważnie zamartwiać. Jak Ratajewski wchodził do klasy, serce mi dudniło jak dzwon kościelny, a kiedy nie był uśmiechnięty, to aż zamierałem ze strachu, że za chwilę obwieści jakąś straszną nowinę dotyczącą Edyty. Michał się dziwił mojemu zachowaniu, myślał, że zaczyna mnie łapać przeziębienie. Wątpię, by chociaż przez chwilę domyślał się prawdy. Nie byłem osobą, która się łatwo zwierza, a Michał i tak by tego nie zrozumiał. A wracając do naszego wychowawcy, to nie mówił nic na temat Edyty. Jedynie raz się zapytał, czy ktoś wie, co się z nią dzieje. Oczywiście nikt nie potwierdził. Sam bym pojechał zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku, ale nie miałem bladego pojęcia, gdzie mieszka, a nikt by mi w sekretariacie tej informacji nie udzielił. Mogłem jedynie modlić się i czekać.
W poniedziałek, ostatniego tygodnia przed świętami Edyta ...