Szkoła uczucia
Data: 01.03.2020,
Kategorie:
miłość,
Nastolatki
Pierwszy raz
Klasycznie,
Autor: Qman
... przypadkiem źle podawały jej piłkę albo rzucały w nią za mocno, że aż czasami zwijała się z bólu. Z rozmów dowiedziałem się też, że w szatni bezlitośnie parodiują dziewczynę, wkładają jej do plecaka mokry papier toaletowy czy też rzucają w nią mokrymi ręcznikami. Co do głównych prowodyrów, to Michał się co do nich nie pomylił. Rzeczywiście, nie bili Edyty i jej nie gwałcili. Szli natomiast na całość we wszystkim innym. Zabierali jej rzeczy, kopali i rzucali nimi po korytarzu, wylewali jej napoje do plecaka, chowali buty zostawione w szatni, nieustannie zrywali wieszak z jej kurtki oraz rzucali w nią śmieciami. Nie mieli żadnych zahamowań, bo dziewczyna istotnie wcale się nie skarżyła. Ratajewski niczego nie podejrzewał, a nikt nie był taki głupi, by próbować czegokolwiek na jego oczach czy przy innym nauczycielu. Czułem się tak strasznie bezsilny! Nie mogę porównywać się z Edytą i z tym, przez co ona teraz przechodziła, ale były to dla mnie jedne z najgorszych dni w życiu, jeżeli nie najgorsze. Kochałem tę dziewczynę jak nikogo na świecie, chciałem ją chronić przed wszystkimi zagrożeniami, zaopiekować się nią i przywalić tym wszystkim, którzy ją dręczyli. Jednak bałem się, straszliwie się bałem postawić wszystko na tę kartę, zwłaszcza, że nie miałem pewności, czy ona coś do mnie czuje. A jeden niewłaściwy ruch byłby katastrofalny w skutkach. Za nic nie chciałem znowu przechodzić przez to, co było w gimnazjum.
Zima w tym toku nadeszła dość wcześnie; już w początkach ...
... grudnia ulice miasta były pokryte śniegiem. Dzieci z podstawówki tarzały się w śniegu, próbowały coś budować oraz naturalnie obrzucały się śnieżkami, w czym uczestniczyły też starsze chłopaki z gimnazjum. Moja klasa oczywiście również bardzo się cieszyła z tak szybkich i obfitych opadów śniegu, ale z nieco innych powodów. Biały pył oferował im kolejne możliwości znęcania się nad Edytą. Pewnego wtorku, w połowie ostatniej lekcji, jeden z chłopaków, Igor, poprosił o wyjście do toalety. Myślałem, że po prostu nie może wytrzymać do końca, ale coś długo nie wracał, a ucieszone miny i ciche rozmowy całej reszty towarzystwa nie wskazywały na nic dobrego. Edyta jak zwykle poprosiła o wcześniejsze wyjście z klasy, mówiąc, że musi zdążyć na autobus. Nikt nigdy nie reagował i nie czaił się na nią po zajęciach. Po całym dniu „dowcipów” nikomu się najwyraźniej nie chciało tracić czasu – woleli coś zjeść. Dziewczyna najwidoczniej dmuchała na zimne i nie miała zamiaru dawać żadnych pretekstów, żeby zmienili zdanie.
Dzisiaj w szatni nastrój był wyraźnie szampański. Mateusz zwrócił się do mnie i Michała:
- Idziecie z nami, no nie?
- Ale na co? – spytał Michał.
- A, sorry, zapomniałem wam przekazać. Śnieg jest za oknem, a że dawno go nie widzieliśmy, to postanowiliśmy się nim trochę zabawić.
Myślałem, że chodzi im o klasyczne obrzucanie się śniegiem, więc zapytałem:
- Będzie bitwa na śnieżki? Spoko, mamy czas.
- Bitwa na śnieżki? – Mateusz był bardzo zdziwiony. – To dla ...