Zatajone historie – Księżniczka na wsi
Data: 18.03.2020,
Kategorie:
Nastolatki
wakacje,
wieś,
Autor: CichyPisarz
... trzeba było tam zrobić, więc… przy okazji… – mówił zmieszany, bo nawet w takiej sytuacji, przed oczy wdzierały mu się obrazy robiącej mu ręką Magdy, kiedy on sam sycił się jej uroczymi cipką i cycuszkami. – Marysia! – krzyknął, by przywołać żonę, bo czuł, że język mu się trochę z nerwów plącze, że nie wie, co powiedzieć. – Jak będzie okazja, to… mogę ją zabierać – wzruszył niedbale ramionami, spoglądając w stronę samochodu i nastolatki. – To nie problem – zapewnił.
- Pewnie pan tak z grzeczności mówi – włączył się do rozmowy profesorek. Trochę spochmurniał. – Córka nie będzie się narzucać – zapewnił dość stanowczo. – Ciężko pracujący ludzie, zazwyczaj są życzliwi – zwrócił się do żony, by zrozumiała jego tok rozumowania – ale wciąż mają dużo pracy, która sama się nie zrobi – uśmiechnął się sucho. – Przecież poczytać może. Wzięliśmy jej kilka wartościowych książek – przypomniał małżonce. – Po to tu… przyjechaliśmy, by…
- Dobrze, już dobrze – ucięła, teraz sztucznie uśmiechnięta kobieta, która przypominała Robertowi trzymającą męża pod pantoflem damę. – Jeśli panu nie będzie to przeszkadzać, to ją jeszcze kiedyś zabierze. Nie, to trudno, koniec. Opieka nad Magdą nie jest… łatwa, a my lubimy poznawać piękną okolicę – wyjaśniła mężowi i postawiła kropkę. Po chwili dała w zawoalowany sposób do zrozumienia, że córce wyjazd na łąkę się podobał, a ona z mężem mogli w spokoju korzystać z atrakcji spędzenia czasu tylko we dwoje w nieco przyjemniejszych warunkach niż te ...
... spartańskie. Jednocześnie narzekała na obsługę w pewnej restauracji, w której zdecydowali się zjeść
. Teraz mówiła już jak snobka.
- Marysia!!! – krzyknął nieco uspokojony Robert, bo już wiedział, że Magda niczego rodzicom nie zdradziła. Chyba już wiedział dlaczego dziewczyna w trakcie dnia unikała rodziców i wolała zostawać sama. Tworzyli charakterystyczną mieszankę – traktujących protekcjonalnie innych ludzi parę. Przez ich słowa przemawiała kultura i szacunek, ale spojrzenia i drobne gesty odsłaniały to, co było ukryte. Dziewczyna pewnie nie miała z nimi łatwo – o tym był przekonany, widząc teraz jej niemrawą minę.
Kiedy Marysia pospiesznie wyszła z domu z informacją, że kolacja już dawno gotowa, a w zamian uzyskała od męża odpowiedź: „Państwo chyba do ciebie”, Rober udał się na posiłek, zostawiając dalszy bieg sprawy z zakupami gospodyni. Ostatnie co usłyszał, zanim zniknął, to były słowa profesorka z uprzejmą prośbą o upieczenie domowego ciasta – takiego jak u babci.
Czwarty dzień jej pobytu, a on już pompował małolatę, leżącą pod nim na kocu wśród wysokich traw. Nie potrafił sobie tego odmówić. Już kiedy tylko trochę oddalili się od domków i jechali po bezdrożach traktorem, on z radością i fantazją masował przez spodenki jej krocze, ona jego. Cieszyli się jak spuszczone z oczu rodziców nastolatki.
W sumie zanim wyjechał z gospodarstwa, z premedytacją wrzucił do kabiny pierwszy lepszy koc, czuł, że może się przydać. I się przydał.
Od samego początku, wiedzieli, ...