1. Zatajone historie – Księżniczka na wsi


    Data: 18.03.2020, Kategorie: Nastolatki wakacje, wieś, Autor: CichyPisarz

    ... a po prostu podziękowanie.
    
    - Dziękuję – powiedziała dźwięcznie Magda, w niewinnym uśmiechu odsłaniając bielutkie zęby. Lekko też dygnęła, jak na dobrze wychowaną dziewczynę przystało, co spotkało się z aprobatą zadowolonej z postawy dziecka mamy.
    
    Magda stała jakby nieśmiała obok mamy. Wyglądała teraz tak… porządnie, grzecznie i dziewczęco. Nijak się to miało do zachowań, które Robert miał okazję z nią doświadczyć. Wciąż nie mógł uwierzyć, że pod płaszczykiem normalności, ta dziewczyna skrywa tak szczególne sekrety, że robił z nią takie rzeczy, że czasem było mu wstyd.
    
    Pożegnanie zdawało się szybko zmierzać ku końcowi.
    
    Rober wciąż coś podejrzewał, ale kobieta prowadziła rozmowę tak umiejętnie, że niczego nie był pewny.
    
    Wszystko zmieniły ostatnie słowa pani Hanny. Wypowiedziane pewnie, władczo i beznamiętnie, jakby chodziło o drobnostkę.
    
    Kiedy gospodyni Marysia wracała już do domu, Robert odprowadzał wczasowiczki do samochodu, bo tak już miał w zwyczaju i z wychowania. Wciąż miał jakieś podejrzenia, przeczucia nacierały na niego i nie dawały spokoju, ale czuł, że wraz z odjazdem opla, wyjadą też jego grzeszki i problemy. Wspomnienia na pewno zostaną, tych nie odda za nic. Nawet zrobiło mu się szkoda, że Magdy już tu nie będzie.
    
    Wtedy mama dziewczyny pochyliła się w jego stronę i ni stąd, ni zowąd, dyskretnie powiedziała:
    
    - To silniejsze od niej. Liczę na dyskrecję.
    
    Że co!? – prawie krzyknął w myślach. Zamurowało go. A więc wiedziała! Może nawet oboje ...
    ... wiedzieli! Przeczucie go nie myliło! – nerwowo i przerażony spojrzał w stronę kierowcy, który nieprzerwanie wystukiwał na kierownicy jakiś niespokojny rytm.
    
    Robert wewnętrznie panikował, ale zachowywał zimną krew. Może uda się uniknąć awantury! – myślał, a bardziej błagał. Zerknął też w oczy idącej obok nich dziewczyny i wyczytał w nich dziwny… spokój? Co jest!? Nie! To niemożliwe! To musiał być sen – koszmar! Co jest grane!? – myślał, całym sobą udając, że nie ma pojęcia, o czym mówiła letniczka.
    
    - Nie powiem, że to było nieeleganckie – spojrzała oskarżycielsko i karcąco. – Ostrzejsze słowa cisną się na usta, ale… – równie dyskretnie i obojętnie machnęła ręką, jakby odsyłając jakąś drobną sprawę w niepamięć. – Jest już prawie pełnoletnia, nie róbmy problemu – dodała urzędniczym tonem. – Kto miał skorzystać, skorzystał. Tylko o dyskrecję mi chodzi – zaznaczyła, długo wpatrując się w pełne strachu oczy Roberta. – Chyba się rozumiemy – stwierdziła i gwałtownie obróciła głowę. Machnęła mechanicznie do szybko idącej w ich stronę i coś mówiącej gospodyni.
    
    - Państwo na drogę chociaż wezmą. Zapomniałabym – uśmiechała się pogodna i jak zawsze życzliwa Marysia i wręczyła wypełnioną po brzegi zdrową żywnością papierową torbę z logiem przetwórni. – Wszystko świeże, z dzisiaj rana – dodała.
    
    Pani Hanna zachowawczo podziękowała i podała torbę córce.
    
    - Tak, rozumiemy się, zapewniam – spojrzał poważnie w oczy Hanny Robert i odegrał przykładnego gospodarza. – Bardzo dziękujemy ...
«12...232425...29»