Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... Chwileczkę, zadzwonię do taty. – Hana wyjęła telefon komórkowy i po chwili zaczęła rozmawiać po japońsku. Na chwilę przestała, jakby czekała z napięciem na odpowiedź, po chwili powiedziała „Hai, Chichi” i zakończyła rozmowę. Spojrzała mi w oczy, wyjęła z portfela pięć jenów ze wstążeczką i z powagą, delikatnie, podała mi monetę, trzymając ją na obu otwartych rękach – Dozo. Proszę. Teraz jest dobrze, otsukaresama desu – i Hana pięknie, głęboko mi się ukłoniła.
- Domo arigato. Dziękuję – odpowiedziałem, również dwoma rękami odbierając pieniążek, potem z uwagą chowając go w moim portfelu i też skinąłem z szacunkiem głową. Zorientowałem się po sposobie jego przekazania, że ten pieniążek mógł mieć większą wartość dla Hany i jej taty, niż mogłem przypuszczać.
Zaraz atmosfera wróciła do normy – znów zrobiło się wesoło i „gadatliwie”. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy we trójkę, śmialiśmy się, Hana opowiadała o życiu w małym, japońskim miasteczku, o tym, co ją dziwi w Polsce i opowiadając położyła mi głowę na ramieniu, jej fiołkami pachnące włosy drażniły mój policzek, a potem, jakby nieśmiało, ale ufnie objęła mnie też ręką w pasie, jakby swojego chłopaka, cały czas trzymając drugą ręką - rękę Milenki. I wręcz przytuliła się do mnie. Niespodziewane, ale bardzo przyjemne. Była bardzo bezpośrednia. Bliska. To trochę szokowało, bo dopiero co się poznaliśmy, ale widać było w tym zachowaniu całkowitą szczerość, kompletny brak obłudy. Jej zachowanie było jakby zaprzeczeniem tego, co ...
... mówiła przedtem Milenka o Japończykach. Było śmiałe, odważne, ale miało jednoznaczny, prawdziwy przekaz – zero udawania. Zachowywała się tak, jak miała to w sercu. Widać było, że jest naturalna, odprężona i bardzo szczęśliwa w naszym towarzystwie. Że całkowicie nas zaakceptowała. I na pewno odczuwała, że jej próby fizycznej bliskości są odbierane pozytywnie. A ja nie mogłem się napatrzeć na tą przepiękną, delikatną dziewczynę o egzotycznej, nieprawdopodobnej urodzie. Cieszyłem się, że koło niej siedzę. Że dotyka mnie. Jej udo dotykało do mojego. Jej ciepło. Czułem się przy niej tak, jak kiedyś przy Asi, mojej siostrze. Asia tak lubiła się do mnie przytulać. Byłem podniecony i jakiś taki... szczęśliwy. Zauważyłem też niezwykłą rzecz – Hana odgarniała włosy z czoła takim samym gestem, jak kiedyś moja nieżyjąca siostrzyczka, Asia. I tak samo zerkała co pewien czas na mnie, a w jej oczach dostrzegałem takie same ogniki... ale czemu? Asia mnie kochała, byłem bratem. Dlaczego tak patrzyła Hana? Zauważyłem też, że Milenka jest w nią również zapatrzona, a kiedy Hana objęła mnie, Milenka spojrzała mi w oczy akceptująco. Kompletnie nie była zazdrosna! Niesamowite. Z tego, co wiedziałem, Japończycy mają bardzo sztywną tzw. „strefę komfortu” – nie lubią generalnie jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem, nawet podawanie ręki jest dla nich stresujące (stąd ukłony), unikają dotknięcia drugiej osoby jak ognia. Dla Milenki takie zachowanie Hany powinno być wielkim zaskoczeniem – ...