Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... cicho szepnęła – „No coooo....”.
Poszedłem do kuchni, aby na bambusowej tacy przygotować senchę, ulubioną zieloną herbatę Milenki, położyłem na talerzykach ciasteczka ryżowe i krzyknąłem z kuchni:
- Hana, a ty jadłaś dziś śniadanie? Może kanapkę?
- Jadłam dziś CalorieMate, starczy mi na cały dzień.
Kiedy zaparzyłem herbatę i wniosłem do pokoju tacę, spojrzałem w przepiękną twarz Hany i spytałem:
- Nie zrozumiałem, co ty dziś jadłaś?
- No... CalorieMate. Nie wiesz, co to jest? U was tego nie ma w sklepach... to takie... taki.. batonik... ma wszystko, co potrzebne człowiekowi na cały dzień. W pracy Japończycy jedzą tylko te batoniki codziennie nieraz przez kilka dni z rzędu i żadnych innych posiłków... aby nie wychodzić z biura i nie odrywać się od obowiązków...
- Mój Boże, Hana! Przecież to na pewno sama chemia! Widzę, że musimy z Milenką wziąć się za Ciebie w sprawie żywienia!
- Tak, oj tak! – zaśmiała się Hana – pamiętam, że moja mama bardzo tęskniła do polskiej kuchni i mówiła, że drugiej takiej nie ma na całym świecie!
Znów zaczęliśmy się śmiać.
Od tej pory kilka dni kolejnych spędzaliśmy razem. Albo przedpołudnia, albo popołudnia – mimo wakacji ja i Milenka mieliśmy treningi, a i Hana miała jakeś swoje zajęcia. Jak by nie patrzeć Hana weszła w nasze życie przebojem, od razu i głęboko. Była bardzo spragniona naszej obecności, a my ją zaakceptowaliśmy z miejsca, taką, jaka jest. Okazało się, że Hana to dobra, bardzo szczera, otwarta, delikatna ...
... i głęboka osobowość. Bardzo przypadła nam do gustu. Pasowała do nas, jak element puzzli. Dziewczyny pisały pracę, chodziliśmy też we trójkę na spacery, uczyliśmy Hanę gotować, słuchaliśmy głównie Chopina (Hana nie przepadała za muzyką rozrywkową, wolała poważną, zwłaszcza Chopina i Mozarta). Hana chodziła też z Milenką na treningi szermierki, siedziała na ławce, aż wreszcie na drugim czy trzecim poprosiła trenera o uczestnictwo. Za wstawieniem Milenki zaczęła ćwiczyć i okazało się, że ma do tego dryg i jest nieprawdopodobnie sprawna i szybka! Milenka później mi powiedziała, że w ochraniaczach i plastronie wyglądała z tą jej niesamowitą urodą tak seksownie, że „klękajcie narody” (jak Asia – pomyślałem. Asia, kiedy żyła, była chyba najbardziej urodziwą florecistką, jaka widział ten szary świat. A i Milence nic nie brakowało). Poza tym szybkością przewyższała nawet zaawansowane, najlepsze dziewczyny w sekcji. Miluś powiedział, że sama niemal się w niej zakochała. I że Hana na pewno zrobiłaby karierę w szermierce, gdyby tyko chciała. Po prawdzie, ja Hany nie widziałem w plastronie, ale chyba też byłem w niej „niemal” zakochany. No... byłem. Jak w Milence. Hana traktowała mnie jak brata czy też chłopaka (przytulanie, branie za rękę), a Milenka, o dziwo, nie miała nic przeciwko – gdzie tam, nawet była zadowolona, że Hana patrzy na mnie takim jakimś... tęsknym wzrokiem, że przytula głowę do mojego ramienia albo bierze mnie na spacerze za „drugą” wolną rękę – bo „pierwszą” trzymała ...