Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... Milenka. Hana stała się dla nas jak siostra – kochana i kochająca. Niezbędna.
Innego dnia, późnym popołudniem siedzieliśmy w pokoju u Milenki. W pewnym momencie Hana spytała:
- Jak patrzycie na świat? Czy żyjecie tu i teraz? Czy macie marzenia? Buddyzm uczy o życiu chwilą bieżącą. A jak Ty, Milenko na to patrzysz?
- Hmmm... – Milenka zamyśliła się. – staram się żyć chwilą, ale również mam marzenia. I takie „malutkie”, i „większe” i „największe”.
- To powiedz! – Hana ją objęła ramieniem.
- No, takie malutkie, to na przykład mieć jakieś tanie, skromne kimono. Ale prawdziwe, japońskie. A takie większe – to marzy mi się uczestniczyć kiedyś w prawdziwej ceremonii herbaty... A największe – to zawsze być z Marcinkiem... i mieć malutką córeczkę...
- A Ty, Marcin?
- No, żeby Milenka była szczęśliwa...
- Ale tak dla siebie, powiedz...
- Dla mnie ważne jest doskonalenie w sztukach walki. Szerzej, niż judo. Kiedy już nie będę brał udziału w turniejach, chciałbym się dalej szkolić, brać udział w seminariach, uczyć się u mistrzów...
- Super! To ciekawe. Masz duszę wypełnioną Bushido. Droga do samodoskonalenia w walce. To budo.
- A Ty Hana? – spytałem.
Hana zmieszała się.
- Ja żyję tu i teraz. Moja droga to buddyzm.
- Ale nie masz marzeń? No powiedz...
Po dłuższej chwili Hana zamknęła swoje piękne oczy i powiedziała:
- Mam. Jest mi źle, odkąd mama zmarła. Tata jest kochany, ale to mama dawała mi ciepło. Tata to Japończyk i wyrażanie uczuć ...
... sprawia mu wielką trudność. Japonia to twardy kraj. Musisz być też twarda. Wiecie, że w naszym języku jest ponad dwadzieścia słów określających przeprosiny, a nie ma dosłownego odpowiednika wyrażenia „kocham cię”? Ty, Milenko, wiesz. No niby jest „aishiteru”, ale to tylko zbliżone słowo i jak to brzmi?! U nas kluczowe jest posłuszeństwo: rodzicom, starszym, przełożonym, żona winna je mężowi, zgodnie z hierarchią, starszeństwem... Mama była inna... U nas trzeba umieć przepraszać i być grzecznym. Nie trzeba umieć kochać. Małżeństwa zwykle są zawierane z innych przyczyn niż miłość, zwykle dlatego, że tego oczekują rodzice. Miłość w moim kraju tylko przeszkadza, jest świadomie niszczona, kompletnie nie jest istotna. Tego mi bardzo, bardzo brak, odkąd mama zmarła.
To były kluczowe słowa dla zrozumienia postępowania Hany. Milenka mocno ją przycisnęła do siebie i pocałowała. Jej bezpośredniość i szczerość była niesamowita. Hana otworzyła oczy, były suche, nie miała w nich łez.
- Trzeba być twardym, mieć serce wojownika, jak mój tata. Ja je mam – powiedziała.
Kolejnego dnia obie poszły ze mną do dojo (sali treningowej), na trening judo. Bardzo chciała tam iść Hana. Usiadły na trybunie i czekały przez cały trening, jak skończę. Hana bacznie obserwowała każdą z technik, które po wielokroć powtarzaliśmy w parach, walki sparingowe, wypytywała wnikliwie o wszystko, o detale technik, ale i o mnie - moje osiągnięcia, o trenerów. A chłopaki z sekcji w żaden sposób nie mogli skupić się ...