Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... uprzedzić...
Kierowca szybko wybiegł z samochodu i otworzył nam drzwi. Wyszliśmy, a Japończyk podszedł do nas. Oboje pochyliliśmy się w ukłonie, ale on uśmiechnął się, odkłonił, a potem wyciągnął rękę do Milenki. Kiedy mu podała, pocałował ją w rękę. Milenka dostała rumieńców. A potem podał rękę mnie.
- Witam z szacunkiem, Marcin-san i Milena-san – powiedział wolno po polsku z bardzo wyraźnym, obcym akcentem. – Jestem Eizo Sano, ojciec Mei, i jestem bardzo wzruszony, że przyjęliście moje zaproszenie i sprawiliście mi zaszczyt, aby tu przyjechać. Mój polski nie jest dobry, więc proszę o wybaczenie, ale będę raczej mówił po angielsku. Mei mówiła mi, że znacie angielski i nie sprawię Wam tym nadmiernego kłopotu. Wiem też, że Milena-san mówi po japońsku, a Marcin-san dużo rozumie w naszym języku, ale postaram się nie sprawiać Wam kłopotu, więc będę mało używać japońskiego.
Tak więc przywitał nas w języku polskim, po europejsku, podając ręce, a już podanie ręki jako pierwszej kobiecie i pocałunek w rękę – to polski zwyczaj. I obcy Japończykom. Warte docenienia. To był prawdziwy wyraz szacunku dla nas.
- Zapraszam do domu – powiedział już po angielsku, wskazując drzwi do willi - Mei od rana przygotowuje się do ceremonii herbacianej. Mieszkamy w Europie, więc hołdujemy europejskim zwyczajom – nie musicie zdejmować butów.
Weszliśmy do obszernego hallu. Przed nami były schody na pierwsze piętro. Wnętrze było czyściutkie, wręcz sterylne, urządzone ze smakiem i ...
... elegancją. Każdy przedmiot miał swoje miejsce, prostota i piękno.
- Mei, możesz zejść? Nasi drodzy goście przyjechali! – powiedział głośno pan Sano, kierując twarz w stronę schodów.
Po chwili zobaczyliśmy JĄ na schodach. Najpierw Milenka. Widziałem, jak Milence opadła szczęka i patrzyła z otwartą buzią. Spojrzałem. Na schodach zobaczyłem anioła. Naprawdę. Niech się schowają wszystkie modelki i piękności świata. Na schodach stał anioł. Hana na co dzień była piękna, najpiękniejsza, ale to, co teraz zobaczyłem sprawiło, że aż przykucnąłem z wrażenia a serce zaczęło mi bić jak oszalałe.
Anioł. Najcudowniejsza istota, jaką kiedykolwiek widziałem. Tak pięknej kobiety nie byłbym w stanie sobie nawet wyobrazić. Hana miała swoje niesamowite, czarne włosy uczesane w kok, który odsłaniał jej anielskiej urody twarz z cudownymi, najpiękniejszymi na świecie, skośnymi, wielkimi oczami. Na sobie miała kimono, zwiewne i delikatne, doskonałe w każdym elemencie, podkreślające jej wspaniałą figurę. Kimono było w stonowanym kolorze w malutkie kwiatki wiśni. Schodziła powoli po schodach, a wydawało się, jakby płynęła. Stanęła przed nami i złożyła głęboki, pełen szacunku ukłon. W tym momencie zakochałem się w niej bez pamięci po raz nie wiem już który.
- Marcin, co ty... wstań – Milenka szarpnęła mnie za rękę, bym wstał.
Hana podniosła głowę i roześmiała się tym swoim przecudownym uśmiechem, a mnie znów serce waliło jak oszalałe.
- Witam w naszym domu. Nie widzieliście mnie jeszcze w ...