Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... kimonie? To już na ceremonię herbaty. Przebrałam się. Marcinku, co z tobą? Jesteś blady. Piękna jestem, nie? – zapytała mnie figlarnie.
- Hana... – powiedziałem – no padłem z wrażenia, jak sama widziałaś. Jesteś oszałamiająco, nieziemsko piękna. Zakochałem się w tobie w bez pamięci.
Hana znów perliście się roześmiała, a Milenka z boku ze śmiechem powiedziała:
- Ej, ej, Mati. Spójrz na mnie. Jestem obok Ciebie... To ja, Twój skarb... – a po chwili dodała – nie dziwię Ci się. Ja też się w niej zakochałam...
Pan Sano z boku z uśmiechem obserwował, jakie wrażanie zrobiła na nas jego córka. Chyba był z niej bardzo dumny.
- Nie myślcie, że tylko ja będę tak wyglądać. Wszyscy się przebierzemy do ceremonii. Plan jest taki – najpierw się przebieramy, potem ceremonia, a jeszcze potem, na spokojnie, kolacja. Posiedzimy, pogadamy. Okey? No to Milenka ze mną – będziemy ubierać Ciebie w kimono. A Marcinkiem zajmie się tata. Milena za mną – na górę! – zarządziła Hana.
Chodźmy – powiedział do mnie pan Sano, kiedy dziewczyny poszły na górę. Czekał, aż pójdą, bo widział, że nie byłem w stanie oderwać oczu od Hany i nic do mnie innego nie docierało.
Zaprowadził mnie do swojego gabinetu, który był na paterze. Był pięknie urządzony, w angielskim stylu. Na fotelu leżały staranie złożone ubrania.
- Marcin-san – powiedział pan Sano. – Tutaj jest dla Ciebie hakama i kimono. Czy potrafisz je sam założyć, czy Ci pomóc?
- Potrafię. Już nieraz ubierałem hakamę na treningach ...
... walki mieczem w szkole Kashima Shinden.
Pan Sano drgnął.
- Hai. Potem musisz mi o tym opowiedzieć. Możesz się ubierać – powiedział i wyszedł.
Nie jest tak prosto prawidłowo ubrać i dopasować hakamę (takie japońskie spodnie) i kimono. Ale szybko się z tym uporałem, robiłem to nie raz. Rozmiarowo było okey. Jeszcze tabi – takie białe skarpety japońskie z jednym palcem. Kimono było piękne – męskie, bez ozdób, z jedwabistego, przemiłego w dotyku materiału. Letnie, bez podszewki. Teraz wyglądałem jak Japończyk.
Czekałem, co dalej. Rozglądałem się po gabinecie. Przy ścianie zobaczyłem stolik, a na nim, w szklanym długim akwarium, przepięknej roboty miecz samurajski, bez sayi (pochwy) na podstawce z drewna, pokrytego laką.
Podszedłem bliżej. Ponieważ, obok judo, ćwiczyłem walkę mieczem, dużo o mieczach czytałem i wiedziałem. Zacząłem mu się dokładnie przyglądać. Była to katana (długi miecz). Krzywizna głowni i shinogi (ość) wskazywały na robotę z okresu Edo, czyli XVII wiek. Hamon (linia hartowania) i mune (przekrój kształtu głowni) to okres shinto (czyli przełom XVI-XVII wieku), zwany okresem „nowej broni”. Kissaki i yakiba (zakończenie głowni i część hartowana) był charakterystyczny dla kuźni Nagasone Kotetsu, najsławniejszego miecznika okresu shinto. Tak, to Kotetsu. Ale reszta, a przede wszystkim tsuba (ochrona przed rękojeścią), pochodziła ze znacznie późniejszego okresu...
- Piękny, prawda? – usłyszałem głos pana Sano. Stał za mną, nie wiem, jak długo. Miał na ...