Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... widziałam butsudan z jej zdjęciem... jak to po polsku będzie? ołtarzyka... Gdzie są jej prochy? Już nie w domu? W rodzinnym grobie? Nie znam dobrze polskich zwyczajów. Chciałabym jej złożyć hołd.
Byłem bardzo zaskoczony.
- Nie... – powiedziałem – to nie jest niegrzeczne. Co Ci jeszcze Milenka mówiła?
- Tylko tyle, że miała na imię Joanna, nie żyje i że Ty bardzo ją kochałeś. Nic więcej. Chciałam Ci zrobić przyjemność i z Tobą ją odwiedzić.
Chwila wahania – na grób Asiulki zwykle chodziłem sam. Nie lubiłem tam towarzystwa.
- Więc chodźmy. U nas rzadko kremuje się zwłoki, nie mamy ołtarzyków ku czci zmarłych w domu. To tradycja shintoistyczna, u was. My chowamy zwykle naszych zmarłych bez kremacji, na cmentarzach, wprost w grobach.
- Słyszałam o tym – powiedziała Hana – jest w Tokio cmentarz chrześcijański, ale ja nigdy nie byłam. U nas jest tak, że pogrzeb, czyli sōshiki, składa się z dwóch części – pierwszej, tsuya, czyli czuwania i ceremonii kremacji, czyli kokubetsu-shiki. Po skremowaniu zabiera się prochy do domu, stawia na butsudan, ze zdjęciem, a dopiero potem chowa się w rodzinnym grobie w wybrane, szczęśliwe dni. Zmarłemu nadaje się kaimyō, czyli nowe imię... ale po co ja Ci to opowiadam...
I poszliśmy. Wkrótce weszliśmy na teren cmentarza. Hana rozglądała się z ciekawością, trzymając zaciśnięte kciuki. Szliśmy główną aleją, wśród rzędów grobów i krzyży. „-Tu jest strasznie” – szepnęła do mnie, po czym wzięła mnie pod ramię. Panowała całkowita ...
... cisza, rozlegały się tylko nasze kroki. Skręciliśmy w bok i wkrótce znaleźliśmy się przy grobie Asi. Grób Asi otula skrzydłami przepiękny anioł, wyrzeźbiony w czarnym marmurze. Z zamkniętymi oczami, z wyrazem bólu przytula swoją piękną twarz do płyty, niemal leżąc na niej, otulając cały grób skrzydłami. Stanęliśmy.
- Gdzie jest Joanna, Twoja siostrzyczka? – spytała Hana, rozglądając się.
- Tutaj – wskazałem na grób.
- To przepiękne. Czy... czy to ona ze skrzydłami? Ta rzeźba ją przedstawia? Czy to jakieś dobre bóstwo opiekuńcze, które ją chroni w zaświatach?
- Nie, to anioł. Taki pomocnik naszego Boga, który teraz, już na zawsze opiekuje się Asią.
Hana pokiwała głową.
- Nie wiem, jak się zachować – szczerze powiedziała - Niewiele wiem o chrześcijaństwie, ale mama nauczyła mnie, jak się przeżegnać i opowiadała o Jezusie. Czy mogę tu się przeżegnać a potem zmówić modlitwę buddyjską za zmarłych?
- Tak, oczywiście. Ja, kiedy tu przychodzę, rozmawiam w myślach z siostrą...
Hana, nie bacząc na swoją piękną sukienkę, usiadła na żwirowej alejce na piętach, a potem powoli przeżegnała się. Po chwili zamknęła oczy, położyła jedną dłoń na drugiej i zaczęła cichutko modlić się. Po kilku minutach wstała i powiedziała:
- Dla nas, zgodnie z naukami shinto, ważna jest pamięć o naszych bliskich, którzy odeszli. Kultywujemy ją i opowiadamy innym, jacy byli nasi zmarli, żeby dalej żyli w pamięci. Ja o Joannie nic nie wiem. Czy mógłbyś mi o niej opowiedzieć? – spojrzała na ...