Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... czas trzymała mnie za rękę i głaskała moją dłoń.
- Hana, Ty wiesz już teraz o mnie dużo... wszystko... o nas – o Milence, o mnie. Natomiast tak naprawdę ja o Tobie wiem, że jesteś prawdomówną, piękną, współczującą i serdeczną kobietą, ale nic więcej. Czy opowiesz mi o sobie? Na pewno masz w Japonii masę kumpli, fajne, ciekawe życie, może chłopaka, który czeka na Ciebie, przyjaciółki w szkole...
Hana drgnęła. Opuściła głowę, oczy zasłoniła długimi, pięknymi rzęsami.
- Marcin... nasza natura ma to w sobie, że nie jesteśmy wylewni. Nie potrafię... mówić o sobie...
- Hana, rozumiem. Nie musisz mówić. Nie jesteś dzieckiem. Zapytałem, bo czuję się Twoim przyjacielem. Chciałbym Ciebie lepiej poznać... Dlatego tylko pytam. Przepraszam, jeśli Ciebie uraziłem...
Hana długo milczała.
- Ja... ja jestem jeszcze prawie dzieckiem... Marcin, Ty mi opowiedziałeś o sobie... o siostrze... serce mi się rozdarło, bo cierpisz... Budda wskazał drogę... miłości... mnie bardzo zależy na Twojej miłości... przyjaźni. Nigdy nie próbowałam jeszcze mówić o sobie... Dobrze... Marcin, wiesz kto to jest „gaijin”? A „gaikokujin”? A „ha-fu”? To ja. Ja jestem w mojej ojczyźnie gaijin, gaikokujin, ha-fu. W Japonii to słowa, aby w wygodny sposób powiedzieć, że ktoś nie jest Japończykiem. Japonia jest krajem monokulturowym. Tam albo jesteś Japończykiem, albo nie. Dzieci z rodzin mieszanych nie są Japończykami. I nigdy nie będą.
Wychowywałam się w Japonii i od najmłodszych lat wiele razy ...
... słyszałam jak określano mnie jako gaijin. Nie jest to obraźliwe, ale podkreśla, że jesteś inny. Obcy. Często też wołali za mną gaikokujin, czyli obcokrajowiec, człowiek z innego kraju. Dlatego, że inaczej wyglądałam. Dlatego, że miałam mamę nie-japonkę. Nie dotyczy to tylko mnie – jest to w naszym kraju problem dzieci z rodzin mieszanych. Oni, w oczach społeczeństwa, nie są do końca Japończykami. I nigdy nie będą. Odczuwałam to od dzieciństwa. Dzieci mnie nie wyśmiewały, ale dawały mi odczuć, że jestem inna. Miałam koleżanki, ale nie przyjaciółki. Ponieważ jestem niebrzydka, kiedy podrosłam, zaczęli mnie nazywać ha-fu. Wiesz, kim są ha-fu? To zwykle dzieci pochodzące z mieszanych małżeństw, w których Japończyk związał się z gaijinką lub odwrotnie; obejmuje te dzieci, które są uważane są za ładne lub wyróżniające się pod jakimś względem, zwykle pozytywnym. Są w naszym kraju traktowane trochę jak maskotki, lalki, które trzyma się na półkach za szkłem po to, aby ozdobić sobie pokój. Takie zabawki, które są ładne, ciekawe albo dziwne, i którymi możesz się pobawić, pooglądać, zabawić się ich kosztem, czasem wykorzystać seksualnie, ale których nie traktuje się poważne, równorzędnie. Takie „dziwadełka”, „dziwolągi”, nawet jak nie mają szczególnego talentu, czasem zostają modelkami, aktorkami, celebrytkami, ale nikt nie myśli o nich poważne - nie jest to materiał na żonę czy przyjaciela. Bo to dziwoląg. I to ja jestem takim dziwolągiem w moim kraju. I będę już przez całe życie. Owszem, mam ...