Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... podniecenie... Sam w jednej chwili bardzo się podnieciłem, miałem erekcję, spodnie się napięły w kroczu, a ona nie przestawała całować się ze mną. To był już huragan – niebiański huragan... nie wiedziałem, gdzie jestem ani co się dzieje. Czułem jej penetrujący moje usta język... Odpowiadałem tym samym. Miała cudowny smak. Nie wiem, ile to trwało, ale bardzo, bardzo długo... w pewnej chwili poczułem, że dotyka mojej ręki, delikatnie ją pociągnęła i położyła na wewnętrznej stronie swojego uda. Miała aksamitną, bardzo delikatną skórę i mocne, wysportowane ciało. I swoją ręką przesunęła moją w górę, pod sukienkę... poczułem jej majteczki, jej krocze... majteczki były wilgotne... A ona przerwała te natarczywe, ciągłe pocałunki i teraz całowała się powolutku, znów jej usta drżały. Trzymała moją rękę. Palec jej na moim. Pociągnęła mój palec pod majteczki, i nagle, mój i jej palec, razem, znalazły się w czymś mokrym, cieplutkim, bardzo delikatnym. Mój i jej paluszek zaczęły razem pieścić nabrzmiały guziczek w jej cipce, ale po chwili wyjęła swoją rękę i trzymała tylko moją, delikatnie jej ruchami kierując. Pieściłem ją bardzo delikatnie, z uczuciem. Przestała mnie całować w usta, mogłem złapać oddech... całowała mój nos, moje oczy, szyję... Też delikatnie, z wielką czułością. A ja cały czas, powolutku ją pieściłem. Jej uda zaczęły drżeć. W pewnej chwili jej brzuch drgnął, uda na chwilę napięły się, Hana jęknęła... Przytuliła głowę do mojej twarzy, czułem jej pachnące włosy... ...
... fiołkowy zapach włosów... oddychała szybko i drżała... a ja wciąż bardzo delikatnie, z uczuciem pieściłem jej muszelkę w środku. Zrobiło się bardzo, bardzo mokro. Hana delikatnie ścisnęła uda, rozchyliła, a potem wyjęła moją rękę spod swojej sukienki. Wtuliła się we mnie. Jej oddech był coraz spokojniejszy. Siedzieliśmy tak kilka minut. Przymknąłem oczy. Miałem w ramionach moje marzenie. Przytulone, cieplutkie, kochane. Było to niesamowite. Nagle poczułem jej palce na moim kroczu, na moim nabrzmiałym fallusie. Położyła rękę na suwaku.
- Hana, nie... proszę, jesteśmy w parku, Hana... to nie jest dobre miejsce i czas...
Przekręciła głowę i znów spojrzała mi w oczy.
- Dobrze, przepraszam. Marcin... kocham Ciebie i bardzo pragnę...
- Hana, tak nie można.
- Marcin, ja bardzo chcę się z Tobą kochać. A Ty, Ty chcesz?
- Tak... to znaczy nie. Hana, tak nie wolno. Milenka... Kocham Milenkę...
- Wiem. I wcale nie chcę, żebyś jej nie kochał. Chcę, żebyście byli ze sobą. Wiem, widzę, jak bardzo się kochacie. Jeśli chcesz, powiem jej, co się między nami stało... ona też Ciebie kocha, zrozumie...
- Hana, nie. Tak nie można. To niemożliwe...
- Marcin, ja Ciebie też kocham i bardzo Ciebie pragnę, ale za nic nie chcę skrzywdzić Milenki, bo ją tak samo kocham jak i ciebie... Rozumiesz?
- No... nie. Hana, chodźmy – wziąłem jej rękę i zacząłem wstawać z ławki.
- Marcin... bardzo chcę Twoich pocałunków i czuć Twój dotyk. Ale te bardzo chcę, żebyś kochał Milenkę... ...