1. Pięć jenów.


    Data: 08.06.2019, Autor: Marcin123

    ... treningowych), różnych innych obiektów i bungalowów do spania dla trenujących. Doskonałe miejsce na treningi – świeże powietrze, cisza, las, bez ciekawskich oczu, sprzyjające ciężkim treningom, kontemplacji i odpoczynkowi.
    
    Na recepcji zarejestrowano mnie, dostałem program seminarium po angielsku, książkę Daniela Gonzaleza „Sztuka treningu mentalnego” – były w kilku językach, pamiątkową koszulkę i wskazano mi pokój. Dowiedziałem się, że zaproszono tylko kilkanaście osób, każdy ma własny pokój, a śniadanie właśnie się kończy. Spotkanie w dużym dojo miało się rozpocząć za godzinę. Poszedłem do sali jadalnej, ale już prawie nikogo nie było. Zjadłem, potem przeparkowałem motocykl pod długi bungalow, w którym był również mój pokój, zabrałem rzeczy z sakw i poszedłem do pokoju, żeby ubrać się na trening.
    
    Pokoik był nieduży, wyposażenie spartańskie. Czyściutko. Na podłodze leżały maty (tatami). Do siedzenia dwie poduszki zwane zabuton. Przy ścianie zataku - niski, mały stolik. Na nim niewielka lampka elektryczna, bloczek kartek, coś do pisania, malutki posążek Buddhy z ręką w geście błogosławieństwa. Obok tansu – bambusowa skrzynia na rzeczy. Nad stolikiem – kakemono (zwój powieszony na ścianie) z piękną japońską kaligrafią. Spróbowałem odczytać: „Po co się martwić o życie? Spójrz na wierzbę nad rzeką. Stoi tam patrząc, jak przepływa woda...”. Przesuwana ściana (shoji) do maleńkiej łazienko-ubikacji. Spanie było na podłodze, żadnego łóżka – tylko futon. Futon to japońskie ...
    ... posłanie - składa się z twardego materaca (shikibuton), kołdry lub pledu (kakebuton) i wypełnionej ziarnami poduszki (makura). Na drugiej ścianie szafa do chowania futonu a w niej futon tataki – taka bambusowa trzepaczka używana do trzepania materaca. Wielkie okno, bez zasłon, za którym był blisko las i niebo. Tyle.
    
    Kiedy przebierałem się, wypadł mi portfel, a z niego moneta pięć jenów ze złotą wstążeczką. Upadła na futon. Zdziwiony schowałem ją z powrotem. Znak odmiany losu? Talizman coś mi chce powiedzieć... – uśmiechnąłem się do siebie. Nie przypuszczałem nawet, że od tej pory zdarzenia potoczą się lawinowo...
    
    Powoli poszedłem, ubrany w białe gi (strój treningowy) i zori (klapki ze słomy, używane przez adeptów sztuk walki) w stronę dojo. Korytarze miały japoński wystrój, na ścianach portrety dawnych mistrzów, broń, w niszach bonzai. Klimatycznie.
    
    Seminarium było krótkie – dwudniowe. Bardzo intensywne – po 12 godzin dziennie. Z programu dowiedziałem się, że tematem pierwszego dnia była praca nóg z sensei Tanaka, potem zaawansowany trening mentalny z sensei Gonzalezem, a potem trening technik z sensei Sano. Drugi dzień miał być w całości poświęcony treningowi technik. Wyjazd – kolejnego, trzeciego dnia rano, po śniadaniu. Ale można było zostać, organizatorzy nawet zachęcali - pokoje trzeba było opuścić do końca trzeciego dnia. Czyli można było mieć „dzień dla siebie” - odprężyć się, pochodzić po lesie, pomedytować, albo samemu potrenować w komfortowych warunkach pięknego ...
«12...383940...57»