Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... całować. Była taka szczęśliwa. Przepełniła mnie rozkosz. W głowie szum, w sercu – radość i miłość, w jądrach – lekki ból. Przed sobą widziałem dziewczęce ruszające się piersi z wystającymi, sterczącymi sutkami, cudowną twarz i czarne piękne włosy – najcudowniejsza istota, jaką znałem, kochała się ze mną. Mój najsłodszy wojownik. I ciągle było jej mało. Wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa i spełniona. A kochać chciałem się z nią w nieskończoność.
I tak kochaliśmy się, mijały godziny, aż na zewnątrz zrobiło się jaśniej. Wstawał nowy dzień. Hana miała niespożytą energię i chciała, żeby trwało to wiecznie. Ona... kochała się ze mną kochać. A je nie wiem, skąd znajdowałem siły – wciąż byłem podniecony i wciąż jej pragnąłem. Jeszcze i jeszcze. Mimo, że bolał mnie mój „wierzchowiec” i jądra, łydki, usta i język... Bardzo pasowaliśmy do siebie – szybko potrafiłem wyczuć, kiedy zbliża się do orgazmu i razem przeżyć spełnienie. Ona też szybko „uczyła się” mojego ciała. A potem głaskałem ją, odpoczywaliśmy, i znów zaczynaliśmy od nowa. Byliśmy sobą zafascynowani, zakochani, było nam nieprawdopodobnie dobrze... Nie wiem, kiedy zasnąłem zmęczony, tuląc przepiękną, ciepłą i rozkochaną dziewczynę w ramionach...
Kiedy obudziłem się, było już późno – dawno po śniadaniu. W pokoju byłem sam. Na stoliku znalazłem karteczkę – „kocham Ciebie!” i zamiast podpisu rysunek małego kwiatuszka. Ubrałem się. Na recepcji powiedziano mi, że wszyscy już wyjechali, również pan Sano z ...
... córką. Wróciłem do pokoju, spakowałem się. Miałem świadomość, co się wydarzyło dzisiaj w nocy. Starałem się o tym nie myśleć. Będę musiał stawić temu czoła. Zdradziłem Milenkę. Miałem poczucie, ze całe moje dotychczasowe, ustabilizowane życie właśnie się kończy. A przede mną nieznana przyszłość... Mogę stracić wszystko i wszystko może się zmienić... Ale ja nie chcę żyć bez Milenki. Tak samo, jak nie chcę żyć bez Hany. Ale już nie ma powrotu do tego, co było. Byłem rozdarty – nie wiedziałem kompletnie, co miałem zrobić. Milenkę bardzo kochałem, ale Hanę również... tak samo... Jak ja im spojrzę w oczy? Jak to będzie, kiedy spotkamy się razem, we trójkę? Ja nie umiem kłamać...
Wsiadłem na motocykl. W czasie drogi do domu „zająłem się” prowadzeniem maszyny. To powodowało, że nie myślałem. Byłem „tu i teraz” z moim Bonnie, drogą i wiatrem. Gdy byłem już w domu, przemyślałem sytuację. Nie byłem w stanie dzisiaj spotkać się z Milenką. Nie byłem w stanie jej spojrzeć w oczy. Postanowiłem zadzwonić.
Odebrała telefon. Wypytywała, jak tam było. Opowiedziałem jej o tym, kim jest Hana, jak z nią trenowałem. Milenka śmiała się, mówiła: „widzisz? Nasza kochana Hana jest nieprawdopodobna! Wciąż ją odkrywamy na nowo! Po prostu kocham ją! Nasza cudowna mistrzyni!”. Potem Milence powiedziałem, że dzisiaj się z nią nie zobaczę – jestem bardzo zmęczony i muszę się wyspać. Była zwiedziona, bo przypomniała mi, że następnego dnia umówiła się z Haną, że obie pojadą do Żelazowej Woli, do dworku ...